niedziela, 4 maja 2014

ZAWIESZENIE

Kochane moje ! 

Nie lubię pisać nic na siłę. To miało mi sprawiać przyjemność,a  stało się przymusem.. Nie mam weny. Póki co muszę zawiesić to opowiadanie. Może w między czasie zacznę pisać nowe :))

O kim byście chciały  przeczytać opowiadanie w moim wykonaniu ?? <3

pozdrawiam Maja :**

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 4 Czy tak może się stać ?



 

Sweet love, sweet love         
Trapped in your love
I found a man I can trust
And boy, I believe in us
So much, so young
I’ve faced on my own

 

Dotykiem twoich dłoni… Ciepłem twojego serca… Zauroczona, zawzięta! Idę nie patrząc w tył. Przed sobą tylko jeden cel, tylko jedna myśl. Nic więcej się nie liczy. Ja, ty i nasza miłość. Niesieni na skrzydłach przez wszystkie przeszkody i przeciwności losu. Sweet love! Tak pięknie brzmi. Magiczny czas i jeden blask, żar miłości, płomiennego uczucia. Przebija mnie jak strzała Amora. Sama w to do końca nie wierzę, ale liczę na jedno skinienie jego dłoni, a będę po niego przywiązana NA ZAWSZE! Chcę usłyszeć ten głos.. Jego ciepły głos i poczuć to niesamowite ciepło bijące wprost z jego rozpalonego, rozgrzanego ciała. Idę przez mgłę. Wyciągam dłoń. Nasze palce się stykają i nagle wszystko pęka niczym bańka mydlana. Nie ma nic. Nie ma nas. Nie ma miłości. Koniec złudzeń i marzeń. Kolejna bajka z serii ,, A mogło być tak pięknie”…


~~III~~


Za prostym uczuciem chciałam wszystkich obdarzyć. Obdarować ich sercem i zmyć brud ze swej twarzy. Chciałam pokochać nie wadząc nikomu, lecz teraz wiem… Że wszystko co chciałam osiągnąć tak cholernie boli. Przezywa moje ciało na wskroś. Zabiera tą lepsza część mnie. Lepszą cześć Eleny Bernackiej. Tej nieczułej i niczym nie wyróżniającej się dziewczyny. Smutna prawda, smutne życie, smutny los.. Podczas tego całego paradoksu dostrzegłam to, że przez całe moje życie miałam przy sobie najlepsza przyjaciółkę na świecie.
- El! Ale jestem szczęśliwa! Wbiegła właśnie do mojego pokoju i rzuciła się na łóżko
- Gadaj! – usiadłam obok niej i z uśmiechem na ustach czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
- Krystian zaprosił mnie na półmetek! AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!
- AAAAAAAAAAAA!!!!!!!! Ale masz fajnie!!!! Ja chyba pójdę sama- uśmiechnęłam się sztucznie i spojrzałam w jej roziskrzone oczy
- Przestań ! Znajdziesz kogoś !
- Jasne! Wyjdz na ulicę i spytaj się chłopaków, który ma ochotę na zabawę z zołzą!


DWA DNI PÓŹNIEJ 


- El! Mam wspaniałą wiadomość! – rozweselona Patka weszła do budynku szkoły niczym torpeda. Zatrzymana przez woźnego, ponieważ wbiegła w ubłoconych butach , ostudziła swój zapał i już z mniejszym przejęciem zaczęła opowiadać całą historię swojej kumpeli- Było tak …
,, Słoneczny dzień. Promyki największej gwiazdy wdzierają się do pokoju siedemnastolatki gładząc jej policzki, wargi, aż w końcu otwiera ona oczy. Patrzy przez chwilę w biały sufit i myśli o dzisiejszym dniu jak o święcie narodowym. Zerwała się z łóżka i popędziła prosto do łazienki. Zamknęła się na klucz i wsłuchiwała w jęki swojej młodszej siostry- Luizy. Umyła twarz, odświeżyła się i spoglądając w lustro mogła śmiało stwierdzi, że wygląda całkiem nieźle. Brakowało jej tylko odpowiedniego ubrania i była gotowa. W skórzanych spodniach, opinających się na jej niemalże idealnym ciele, bordowej podkoszulce i ciepłym sweterku zbiegła po schodach. Wpadła do kuchni, zabrała ze stołu kawałek chleba, powiedziała do rodziców krótkie ,,cześć” i wyszła przed dom. Czekał tam na nią Krystian z dużym bukietem pudrowych róż. Wręczył je swojej ukochanej i trzymając się za ręce ruszyli przed siebie.
Doszli do dużej galerii handlowej, w której Patka często spotykała się z El. Wchodząc do znanego wszystkim  sportowego sklepu o nawie ,,NIKE” popchnęła się o torbę jakiegoś mężczyzny, który właśnie płacił za swoje zakupy. Podnosząc się i otrzepując spodnie z kurzu spojrzała na Krystiana. Chłopak był niesamowicie rozbawiony, za co dostał od dziewczyny mocnego kuksańca w ramię.
- Bardzo panią prze…. Patrycja!- chłopak spojrzał ze zdzwonieniem w kierunku młodej licealistki. Podał jej rękę. Tym gestem chciał przeprosić, za to, że przewróciła się ona o jego bagaż- A co ty tutaj robisz?
- Ty lepiej gadaj po co ty przyszedłeś. Nie wiedziałam, że piłkarze Legii mają czas na robienie zakupów.- Dziewczyna zaśmiała się pod nosem
- Mają, mają. W sumie śpieszy mi się na trening. A wy jesteście razem ? – oderwał wzrok od swojej wypchanej po brzegi torby treningowej i spojrzał na parę znajomych. Widać, że byli ze sobą bardzo szczęśliwi.
- No tak się złożyło. – pierwszy raz usta otworzył Krystian
- Pewnie razem idziecie na półmetek, nie?
- Tak. A ty z kim ? Z Zuzą ?
- Z Zuzą ? Hahaha a to dobre !-  zaśmiał się – Przecież jej rodzice zabronili mi się z nią widywać. Idę sam- oświadczył i chciał się już pożegnać, ale Patrycja miała ewidentnie idealne rozwiązanie.
- To może wybierzesz się z Eli? Ona by była zachwycona. Założę się, że ty również.- Uśmiechnęła się i z podstępem czekała na krok młodego piłkarza.
- W sumieeee… Powiedz jej że będę po nią w piątek o 19.- Rzucił na od chodnego i wybiegł ze sklepu.”


- Tak. Ty myślisz, że ja ci w to wszystko uwierzę ? – Elena zamknęła książkę i wstając od jednego ze stolików na szkolnej stołówce zbierała się do wyjścia. Przewiesiła torbę przez ramię i zwinnym ruchem ominęła stojącą naprzeciwko niej Patrycję. – Zmyślasz!- krzyknęła nie odwracając się
- Mówię zupełnie poważnie! Z resztą. Nie chcesz to nie wierz! Żebyś w piątek na wieczór nie była zaskoczona jak Lewy stanie przed twoim domem w garniturze i kwiatami w dłoniach. – uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na reakcję kumpeli, która nagle zwolniła tępo. Zatrzymała się i odwróciła na picie.
- Hmmmm- podeszła do Patrycji i delikatnym ruchem położyła swoją dłoń na jej ramieniu- Patka pomyśl! Jak dotąd Lewy nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, a po tej imprezie.. co ja wtedy odwaliłam!
- Byłaś pijana! Moim zdaniem szukasz dziury w całym..- przewróciła oczami i kiwnęła głową w kierunku Lewandowskiego opierającego się o kopiarkę
- Być może, ale nadal wydaje mi się, że jego decyzja jest co najmniej dziwna.- złapała Patrycję za rękę i pociągnęła w kierunku szatni. Przechodząc obok Lewego zarzuciła lekko włosami i spojrzała przez ramię. Ku zdziwieniu Eleny, chłopak złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.  Dotknął chłodną dłonią jej rozpalonego policzka i szepnął coś do ucha.
- EL! EL! Ocknij się ! Co jest z tobą !- Patrycja machała Elenie ręką przed oczami. Stały cały czas w tym samym miejscu, a Bernacka patrzyła się na tyłek Lewego co trochę się uśmiechając
- Sory! Odpłynęłam na moment. – dotknęła dłonią czoła i oparła plecy o szkolne mury. Przez zbyt bujną wyobraźnie straciła właśnie szansę na spytanie Lewego o jego planach wobec niej.


~~III~~


- Stary? Czy to o czym plotkują laski w całej budzie to prawda?- zdezorientowany i w pewnym sensie podłamany Szczęsny podbiegł do Lewandowskiego. Szarpnął go za ramie i odwrócił w swoją stronę.
- O co ci chodzi? – Robert zabrał wydruki z kopiarki i powolnym krokiem ruszył w kierunku sali 42- Nie za bardzo wiem do czego pijesz.
- Zaprosiłeś Bernacką na półmetek!? – Robert zwrócił się do przyjaciela i spojrzał mu głęboko w oczy
- Zdurniałeś!? Zdurniałeś do reszty- zaśmiał się w głos i pociągnął Wojtka za sobą do okna- w dużym skrócie wyglądało to tak. Spotkałem Patkę w galerii. Przyszła tam z chłopakiem.
- To ona ma chłopaka ?
- Możesz nie przerywać? – Wojtek kiwnął głową na znak zgody i czekał na dalszy ciąg historii- No więc spotkałem ją i jego… Coś tam gadaliśmy, że nie mam z kim iść i że ona nie ma.
- Kto? Patka?
- WOJTEK ! Rusz głową ! ELENA ! E. L. E. N. A. Kumasz ?
- Jasne.
- No i coś tam bąknąłem pod nosem, że będę po nią o 19.- zaśmiał się i spojrzał na równie rozbawionego kolegę.- i tu zaczyna się mój plan.- poruszył teatralnie brwiami – Zamiast mnie pod jej domem zjawisz się ty. PIONA!
- Tyyyy.. To wcale nie jest takie głupie jakby się mogło wydawać na samym początku. Zamiast ciebie pójdę ja! Tak ! To znakomity plan !
- Myślałem że dłużej zajmie ci rozkminianie tego znakomitego pomysłu, ale nie było najgorzej- Lewy zaśmiał się głośno i popatrzył na swojego przyjaciela, którego mina mówiła sama za siebie. – Pamiętaj żeby przyjść po nią o 19 !- krzyknął i udał się przed siebie. Otworzył drzwi i spóźniony, wraz z Wojtkiem wszedł do sali 42, do Sali geograficznej gdzie czekała już na nich zdenerwowana nauczycielka stojąca ze wskaźnikiem  w dłoni.
- Szczęsny! Lewandowski! Pod tablice !
- Zaraz się zacznie…- Wojtek wypowiedział  po cichu i przez zęby zbędne słowa, przez które dostał po głowie wskaźnikiem.- Ała!- Zaczął masować obolałe miejsce i z kwaśną miną zerkał na, jak zwykle, rozbawionego kolegę
- Pracujecie na ocenę, więc radzę się skupić. Szczególnie tobie Wojtku, ponieważ twoja sytuacja do najlepszych nie należy.- odkrząknęła i podała chłopakowi wskaźnik.- wskaż na mapie proszę Zjednoczone Emiraty Arabskie, a Robert pokaże wszystkim gdzie znajduje się Uzbekistan. – z założonymi rękami  na piersiach czekała na odpowiedz chłopaków. Była niemalże przekonana, że nie dadzą oni rady i z czystym sumieniem będzie mogła postawić im po jednej jedynce za  zachowanie na lekcji. Niestety jej przypuszczenia nie były trafne. Lewy szybko uporał się ze swoim zadaniem. Zawsze interesował się geografią i położenie żadnego państwa nie było mu obce. Gorzej jednak było z jego kolegą, który po dłużysz przemyśleniach i odebraniu ,,znaku dymnego” od Lewego zaznaczył na mapie mały punkt, który miał oznaczać zakończenie zadania. – Jestem zdumiona tym co przed chwilą zobaczyłam.- z szeroko otwartymi oczami spoglądała w stronę przyjaciół.- siadajcie. Dzisiaj wam się upiekło, co nie znaczy, że tak będzie zawsze.- pogroziła  w ich kierunku palcem i kazała usiąść.
Do końca lekcji pozostało już tylko 15 min. Lewy co trochę zerkał na zegar wiszący nad tablicą. Gdy wskazał on godzinę 13.30 spakowany ruszył w stronę drzwi wyjściowych, by jak najszybciej znaleźć się w domu, przepakować się, wrzucić wszystko co niezbędne do torby i ruszyć na trening. Codziennie z wielkim zaangażowaniem przyjmował coraz to cięższe zadania od trenera Legionistów. Mordercze treningi pochłaniały znaczną część jego czasu wolnego, przez co nie miał siły na naukę, ani czasu na zasłużony odpoczynek.



~~III~~


Piątek, piątek, piątek.. To właśnie dziś drugoklasiści III liceum będą mogli zabalować, odgonić od siebie złe myśli i odpocząć  w gronie przyjaciół i kumpli z klasy. Modnie ubrane dziewczyny będą lśniły na parkiecie, dodając blasku i wyrafinowanej delikatności swoim drugim połówką, bądź partnerom do tańca. To właśnie  w takie dni najlepsi makijażyści, wizażyści i fryzjerzy są najbardziej obleganymi instytucjami. Pieniądze przelewają się  do ich rąk. Lecą niczym woda z kranu.  Każdy chce dobrze wyglądać, prezentować się niemalże najlepiej. Czasami nawet takie małe detale, jak bransoleta, czy pierścionek mogą zadecydować o tym jakie zdanie będzie miała o nas pozostała reszta imprezowiczów.


~~III~~


Gotowa do wyjścia czekała na swojego partnera. Usiadła wygodnie na sofie w salonie i przyglądała się czubkom swoich drogich butów, które zostały wykonane dla niej na tę szczególną, wyjątkowa okazję. Musiała się czymś wyróżniać. Nie dopuszczała do siebie myśli, że jakaś dziewczyna na sali będzie paradowała w tym samym obuwiu, sukience, dodatkach. Elena była perfekcjonistką! Zawsze ta najlepsza, dająca przykład innym koleżanką i kolegą. Musiała pokazać klasę, w końcu nie pokaże się tam z byle kim. Robert… Robert Lewandowski. Wzdycha do niego pół dziewczyn z jej klasy, a gdy stanie on u boku El, cała sala będzie się patrzyła tylko w ich stronę.

- Córciu załóż tą kolię.- Mama szanownej imprezowiczki wkroczyła zgrabnym krokiem do salonu i usiadła naprzeciwko córki, podając jej pudełeczko z Apart’u. Elena przyjęła podarunek i otworzyła go z niemałym zaciekawieniem. W środku znajdowało się cudo! Cudo nie do opisania! Piękny, połyskujący drobiazg? Można go tak nazwać? Oczywiście robił on niesamowite wrażenie na Elenie, a co dopiero na jej rówieśniczkach. – Podoba ci się?
- Mamo jest piękna!- wstała z miejsca i pierwszy raz od dość długiego czasu, zawiesiła się na szyi swojej rodzicielki.- Dziewczyny padną! Oszaleją! Będą mi zazdrościć.
- Nawet mi nie powiedziałaś z kim idziesz.- Małgorzata znacznie posmutniała. Oparła się skórzany fotel i wpatrywała w rozpromienioną i niczym nie przejmującą się córkę.
- Z Robertem. Pokochasz go od pierwszego wejrzenia!- mówiła to z wielkim przejęciem i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Podskoczyła lekko do góry, nałożyła na swoje delikatne i maleńkie stopy wysokie szpilki i ruszyła przed siebie, wprost do drzwi wejściowych. Odkaszlnęła, złapała za klamkę, nabrała powietrze w płuca i  otworzyła drzwi przeżywając tym samym niemałe zaskoczenie.- WOJTEK !!! Co do cholery! Gdzie Robert!? – zaczęła wrzeszczeć. Nie mogła się opanować. Była zła! Zła na siebie, Roberta, Wojtka, ale przede wszystkim na Patkę. W końcu to ona namówiła ją na spotkanie z boskim Lewandowskim, a z tłumaczeń Wojtka wynika jednoznacznie, że Lewy wcale nie miała na myśli siebie.
- … i dlatego jestem tu ja! – powiedział entuzjastycznie rozkładając szeroko dłonie.
- A z kim idzie ten drugi pajac?- założyła ręce na piersi i obleciała Wojtka wzrokiem od góry do dołu. Trzeba przyznać, że wyglądał nieco inaczej. Garnitur, muszka, idealnie ułożone włosy i te perfumy.. Ahh… zakręciły się koło nosa Eleny.
- Z Zuzką, ale czy to ważne? Chodź bo się spóźnimy.- Złapał ją za rękę i wyciągnął z domu. 


Zdążyła tylko złapać za małą kremową torebkę, która pasowała kolorystycznie do jej sukienki z odkrytymi ramionami i dłuższym tyłem. Na ręce nałożyła krótki, biały kożuszek, a jej diamentowe buty dopełniły całość ubioru. Począwszy od jej długich kręconych lokach, koli na szyi, skończywszy na bransoletce na kostce i butach. – Pięknie dziś wyglądasz.- Wojtek jednoznacznie stwierdził, spoglądając kątem oka na swoją towarzyszkę. Otworzył jej drzwi od samochodu, w którym miejsce kierowcy zajmował już jego ojciec Maciej.
- Ty również dobrze się prezentujesz.- Złapała za dół sukienki i zgrabnym ruchem znalazła się w środku auta. Wojtek był wniebowzięty ! Usłyszał taki komplement, z usta tak pięknej i wyjątkowej dla niego dziewczyny. Nie spodziewał się, że ten wieczór tak dobrze się zacznie. Wydawało mu się, że Elena będzie stawiała opory, w końcu to nie jego oczekiwała przed swoimi drzwiami, nie dla niego się tak wystroiła.

 

 

In the night, I hear 'em talk
The coldest story ever told
Somewhere far along this road, he lost his soul to a woman so heartless
How could you be so heartless?
Oh, how could you be so heartless?

 

 

- Witamy wszystkich bardzo serdecznie ! Rozpoczynamy zabawę ! Mamy nadzieję, że wyjdziecie stąd w pełni szczęśliwi i zadowoleni.. Życzymy dobrej zabawy do białego rana. Półmetek uważam za otwarty.- krótkie przemówienie pani dyrektor i zabawa rozpoczęta. Wszyscy goście już na sali.. pozajmowali swoje miejsca. Brakowało tylko jednej pary. Z opóźnieniem przez parkiet kroczył Wojtek z Eleną. Był to celowy zamiar panny Bernackiej. Chciała się pokazać, być zauważoną i w centrum uwagi.
Gdy tylko doszli do swojego stolika, El złapała Patkę za ramię i zaprowadziła na ubocze.
- Coś ty zrobiła! Miałam przyjść z Lewym! – wściekła patrzyła na rozbawioną przyjaciółkę- I z czego się tak cieszysz?
- Bo nie miałam pojęcia, że oni cię tak wykiwają hahahah- zaczęła się głośno śmiać i kiwnęła głową w kierunku Lewandowskiego i Rybińskiej.- Spójrz co ona na siebie założyła. Wygląda jakby przyszła w worku po ziemniakach.
- Dobra. Słuchaj uważnie. Plan jest taki. Nie myślałam nad nim długo, bo nie miałam pojęcia, że przeszkodą będzie ten cymbał Szczęsny. Usiądę obok Lewego i Zuzy, obleję go sokiem, wodą, czym kol wiem.. W każdym bądź razie zaleję mu spodnie, bo koszuli trochę szkoda. Zacznę go wycierać. Wiesz, podnieci się i te sprawy. Zaciągnę go do toalety i jakoś go uwiodę- zadowolona mrugnęła okiem
- Ale ty nie…
- Głupia jesteś !!! Zacznę się z nim całować, ale nic więcej!
- A do czego jestem ci potrzebna ja?- wskazała niepewnie na siebie
- Musisz odciągnąć uwagę Wojtka i Zuzki, żeby nie było ich w tym momencie przy nas. – Złapała Malinowską za ręce i poszła się przywitać z pozostałymi gośćmi.


~~III~~


Impreza trwała w najlepsze. Elena dostrzegła samotnie siedzącego Roberta przy stole i postanowiła wcielić swój plan w życie, uprzednio dając znak Patce, by wiedziała, że nadszedł czas działania.
- Czemu tak sam siedzisz? – nalała sobie wody, upiła łyk i postawiła szklankę  na skraju stołu.
- Zakręciło mi się w głowie, a gdzie Wojtek?- Lewy złapał się za głowę
- Poszedł z kolegami na zewnątrz, a że ja nie miałam ochoty, to zostałam sama.- uśmiechnęła się do niego i spojrzała mu prosto w oczy. Nie miała jednak pojęcia o tym co się za chwile stanie i że jej cały misterny pójdzie w pizdu! Może nie tak do końca… bo z  tego mogą wyrosnąć lepsze owoce, ale nie chciała tego doświadczyć właśnie w ten sposób.
Zamulony Lewandowski sięgał po mandarynkę. Zabierając ją z powrotem zahaczył ręką o stojącą na brzegu szklankę, wylewając tym samym całą jej zawartość na drogą sukienkę Eleny.
- ROBERT!!!!- krzyknęła, a do jej ust cisnęły się same najgorsze przekleństwa. Starała się opanować. Zaczęła głęboko oddychać. Lewy pociągnął ją za sobą do toalety. ( czyli, że druga część planu jest jeszcze aktualna?) i tam zaczął wycierać pomoczony materiał.
- Boże… Bardzo cię przepraszam. Ja nie.. Nie chciałem tego zrobić.- był roztrzęsiony. Nie wiedział co ma zrobić najpierw.
- Zostaw już to. To była tylko woda. Pewnie zaraz wyschnie.- dotknęła jego trzęsącej się dłoni i spojrzała mu głęboko w oczy. Przysunęła się bliżej niego. Można powiedzieć, że bliżej już nie mogła. Swoją dłonią gładziła jego chłodny policzek, aż w  końcu wpiła się  w jego usta z taką zachłannością. Widać było, że Lewemu to jak najbardziej odpowiada. Nie miał zamiaru przerywać tej przyjemności. Tym bardziej, że  miał świadomość tego, że swoją skromną osobą pociąga Elenę, a ten pocałunek podnieca ją jeszcze bardziej. Trwali tak dłuższą chwilę. Pech jednak chciał, że toaleta była wspólna i na czas zjawili się tak Wojtek z Zuzą. Stanęli jak wryci, gdy zobaczyli swoich partnerów w dość nietypowej sytuacji.
- Nie podoba ci się co !!! SKURWYSYN JEBANY!!!! Myślisz, że jesteś taki fantastyczny i święty! Jak możesz! Wiecznie tylko kłamiesz!- Szczęsny nie wytrzymał. Podszedł do pary i rozdzielił ich, tym samym pozbawiając ich dalszej wymiany uczuć.
- A ty suko ! Co sobie wyobrażasz! Zwykła dziwka z ciebie! – Zuza zaczęła szarpać Elenę
- Przypominam, że to nie Elena chciała się puścić na ostatniej imprezie – Odezwał się lewy, który w odwecie za te słowa oberwał w policzek od Zuzki
- A ty co się nagle taki Herkules zrobiłeś ! Już zapomniałeś jak wyzywałeś Elenę!? A teraz jak gdyby nigdy nic liżesz się z nią w kiblu? Ścierwo !- Wojtek odwrócił się na pięcie i chciał wyjść
- Co ty powiedziałeś !?- Lewy złapał go za marynarkę, odwrócił w swoją stronę i popchnął na ścianę.- Nie będziesz mnie obrażał, bo sobie na to nie zasłużyłem, rozumiesz? – przyłożył mu palec do klatki piersiowej.

 

 

Co teraz mnie nie zabije
Może uczynić mnie tylko silniejszym
Chce, żebyś się pospieszyła teraz
Bo nie mogę czekać dłużej
Wiem, ze musiałem być teraz w porządku
Bo nie mogę stać się gorszym
Potrzebuje cię właśnie teraz

 

 


Przyszła zawzięta, twarda, nieugięta. Stanęła na środku pokazując swoją władzę. Jednym gestem mogłaby sprawić, że każdy kto stanie jej na drodze do szczęścia zostanie zwyczajnie zniszczony przez nią i jej pożal się Boże świtę.
W jeden dzień odeszła od dawnych stereotypów i w jeden dzień je na nowo zyskała. Pokazała, że ona zawsze dostaje to czego pragnie i nikt, ani nic jej w tym  nie przeszkodzi.  Jej zdobyczą był Lewy. Zwykły prosty chłopak, którego nie tak łatwo podejść. Ale czy ten pocałunek na półmetku, był jego oznaką miłości do niej? Czy teraz El może w całe szkole szczycić się mianem jego nowej dziewczyny? Czy tak może się stać? Przecież żadne z nich nie wypowiedziało do siebie ani jednego słowo, które mogłoby to potwierdzić. Tym jednym zapomnieniem Robert zranił dwie najważniejsze mu osoby. Wojtka, którego zna prawie od zawsze i Zuzkę, która kiedyś była w nim zakochana po uszy.


Wrócił do domu. Rzucił się na łóżko i patrzył w sufit. Miał mętlik w głowie. Przecież, Elena wcale mu się  nie podoba. Po co to zrobił? Dla zabawy, rozrywki? Teraz przez cały czas ma w głowie tylko ta sytuację i twarz drobnej brunetki…. Mowa o Zuzce. Jak on ją teraz za to wszystko przeprosi? Zepsuł jej nie tylko zabawę, humor, ale tym samy pokazał, że nie ma ona na co liczyć  z jego strony, a przecież sam tak bardzo chce się do niej zbliżyć. Cały czas wspomina moment na cmentarzu, gdy tak nagle zjawiła się obok niego. Był taki szczęśliwy, a później ta pamiętna impreza.. Był o nią cholernie zazdrosny. Jak wrócił do domu, nie wiedział co ma z sobą zrobić. I jeszcze ta wizyta jej rodziców…


_____________________________________________________________________________
Moje kochane czytelniczki !! <3 
Pragnę was na wstępie strasznie przeprosić. Nie miałam pojęcia, ze tak wyjdzie. Problemy mi się strasznieee nawarstwiły. Jeden gonił drugi :) Przez to wszystko doszłam do wniosku, że Faceci to nic nie warte skurwysyny xd Ale to tylko moje zdanie i nie chcę w żaden sposób was tym urazić.  
Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszystko i postaracie sie mnie zrozumieć :) 
Byłam z wami i mam nadzieję, że zaczynam powoli wracać :) jeszcze do końca wszystkiego nie ogarnęłam, ale mam nadzieję, że to sie szybko zmieni :*

Jeżeli chodzi o rozdział .. Błagam was.. bądźcie wyrozumiałe :P Zaczęłam go pisać jakieś dwa miesiące temu :/ Dlatego początek jest takiej kiepskiej jakości. Miałam w tym pokazywać fragmenty mojego życia, więc kto sprytny to sie domyśli :P

Czytajcie, komentujcie :) 
Pozdrawiam, całuję Maja :***** <3