sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 3 Dalej iść to szaleństwo, czy odwaga?



 

Takie chwile kiedy zamykamy oczy i wracamy do tych dni jeszcze raz- subtelny uśmiech i cichuteńki płacz!

 

- Wojtek! Wojtek ja wracam do domu. – odwrócił się na pięcie i zostawiając swojego przyjaciela z Eleną na rękach oddalał się coraz dalej.
- O zostawisz mnie samego!- Szczęsny krzyknął za nim, a ten się zatrzymał i spojrzał do tyłu przez swoje ramię
- A wiesz chociaż gdzie ona mieszka?- wypuścił powietrze z płuc i spojrzał na śpiącą Elenę
- No niby wiem.. Tzn.. Wiem na jakiej ulicy, ale nie mam pojęcia pod którym numerem- skrzywił się i o mały włos nie wypuściłby dziewczyny ze swoich rąk
- Dobra. Pomogę ci. Ale- uniósł palec ku górze i ostudził tym samym zapał Wojtka – Ale później wracamy prosto do domu, bo ja mam jutro pierwszy trening i nie chcę go zawalić.
- Tak jest panie kapitanie!

Była 1 w nocy, a Wojtek i Robert cały czas krążyli po ulicy, której kompletnie nie znali. Pukali do różnych domów, ale zazwyczaj odpowiadała im głucha cisza, albo wyzwiska rzucane w ich kierunku, przez sąsiadów. Aż wreszcie natrafili na ten właściwy. Na skrzynce przed domem widniał napis , Bernaccy’. Weszli niepewnie przez furtkę i zadzwonili dzwonkiem do drzwi. Otworzyła je wystraszona kobieta. Na widok Eleny od razu otrzeźwiała. Zabrała ją z rąk Wojtka i mocno do siebie przytuliła całując ją w czoło. Zatrzasnęła drzwi przed nosem Wojtkowi i Lewemu, po czym zabrała swoją małą dziewczynkę do słodkiego różowo, fioletowego pokoiku. Położyła ją na miękkim łóżku i okryła po samą szyję białą kołderką. Ani me ani be! Zero podziękowania dla chłopaków. Zachowała się tak, jakby ich tam wgl nie było. Zbagatelizowała sprawę i uznała ją za niewartą wspominania. Położyła się obok córki i zasnęła razem z nią.

- Stary! Czy ty to widziałeś?- Zaskoczony szczęsny podrapał się po głowie
- Ahhahahahahh… To była twoja przyszła teściowa. Jakaś postrzelona babka! Hahhahaha- Lewy zwijał się ze śmiechu.- Nie dość, że dziewczyna alkoholiczka, to jeszcze nienormalna teściowa.
- Głupek- Wojtek uderzył kumpla w ramię i wyszedł z ogródka Bernackich kierując się prosto do mieszkania Lewego.
- No ale serio. Ty musisz się nad tym wszystkim poważnie zastanowić stary. Wiesz jak to mówią, że kiedyś córka będzie taka sama jak była jej matka.
- Idiota! Elena to cudowna dziewczyna… Ma takie wspaniałe miodowe oczęta i takie śliczne włoski.. Ahhhh..
- Ahhh.. Żebyś się czasami nie zesrał na jej punkcie.
- Zamierzam zabrać ją na półmetek i studniówkę. Ciekawe z kim ty pójdziesz.- Szczęsny odgryzł się przyjacielowi
- Ty się już o mnie nie martw. Może zabiorę jej koleżaneczkę – zaśmiał się w głos
- Patrycję?
- nom. Podwójna randka- wybuchnął śmiechem, a zaraz za nim czynność powtórzył Wojtek
- Ale z ciebie kawalarz!


~~III~~


Kim jestem ? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Goni za mną całe pasmo nieszczęść. Po śmierci taty zacząłem się zastanawiać nad sensem ludzkiego życia. Jest już tydzień po pogrzebie. Siedzę na grobie ojca i spoglądam tępo przed siebie. Chłodne powietrze mrozi grób taty i mnie od  środka. Zamykam oczy  wracam wspomnieniami do chwil, w których byłem tak szczęśliwy. Spuściłem głowę i poczułem kogoś dłoń na moim ramieniu. Delikatnie podniosłem wzrok. Stała za mną młoda brunetka. Bardzo mi kogoś przypominała.

- Wiem, że cierpisz. Pamiętam jeszcze jak twój tata zaprosił mnie do was na obiad. Miałeś wtedy straszną minę.- zaśmiała się i spojrzała w moje załzawione oczy – Ty mnie nie poznajesz, prawda? – przeraziło mnie to pytanie. Wiedziałem, że skądś ją znam, kojarzę.
- Nie do końca. – odpowiedziałem krótko
- A nazwisko Rybińska kojarzysz? – i znów posłała w moją stronę ciepły uśmiech
- Zuza? Zuza Rybińska ? – automatycznie wstałem z miejsca i przytuliłem się do mojej rozmówczyni.- Tyle lat cię nie widziałem. Bardzo się zmieniłaś.
- A ty nie. Nadal jesteś takim samym Bobkiem, jakim byłeś kiedyś. – szturchnęła mnie delikatnie w ramie. Usiadła na ławeczce i poklepała miejsce obok siebie. Jak mogłem jej nie poznać !?
Zuza to moja dawna ,,miłość’’, o ile tak można wgl to nazwać. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wszędzie wychodziliśmy razem. Moi kumple nie raz byli wściekli o to, że wiecznie przychodzę z dziewczyną, która ,, psuje nam szyki”. Ale ja to miałem gdzieś! Później dołączył do nas Wojtek i z dwójki zrobiła się Święta Trójcą, lub jak kto woli Trzech Muszkieterów.
- Na długo przyjechałaś??
- Na stałe. – Az otworzyłem usta z zaskoczenia. Wiedziałem, że teraz już będzie tak jak kiedyś, że coś się zmieniło i coś się zaczyna. Pomimo wszystko śmierć mojego taty dała mi dużo do myślenia. Teraz mam zupełnie inny pogląd na świat. Chyba zacznę się Cieszyć z błahostek i okazywać radość tyk, którzy na nią zasługują. Zacznę mieć w dupie wrogów i ludzi, którzy wbijają szpile każdemu, kto krzywo się na nich spojrzy, bądź nie jest ubrany tak jak powinien.
- Serio??
- nie cieszysz się?
- Co!? SKACZĘ Z RADOŚCI! – wydarłem się, a Zuzka od razu sprowadziła mnie do pionu
- Jesteś na cmentarzu! – złapała mnie za kurtkę i pociągnęła w dół. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w policzek
- Mam swoje mieszkanie. Jak chcesz możesz ze mną zamieszkać.
- Nie każdy ma tak dobrze jak ty Lewandowski. Przyjechałam z rodzicami. – kiwnęła głową w kierunku państwa Rybińskich
- Ja mam dobrze? Ty to chociaż..
- Ciiii… nie kończ. Wiem co miałeś na myśli. Przepraszam. – położyła głowę na moim ramieniu.
- To skoro nie chcesz ze mną mieszkać, to zostań u mnie na jedną noc, Pogadamy.
- Jak moi rodzice się zgodzą to pewnie wpadnę.
- Ok. W takim razie będę czekał.


~~III~~


Zuza wstała z ławeczki i poszła w stronę auta jej rodziców.  Zajęła w nim miejsce i spojrzała przez szybkę, która automatycznie zaparowała. Przetarła ją rękawem i położyła na niej dłoń.
- Robert zaprosił mnie dzisiaj do siebie na noc.- nie odrywając wzroku z szyby mówiła do swoich rodziców.
- Nie ma mowy. Mama Roberta zaprosiła nas dziś na kolację.- Pani Krystyna odwróciła się do swojej nastoletniej córki
- To wy sobie jedźcie, a ja zanocuję u Bobka.
- Nie ma mowy! Co wy tam będziecie robić!
- MAMO! Jesteśmy przyjaciółmi! A poza tym… Gdybym chciała się przespać z chłopakiem to  z pewnością nie byłby nim Robert! – zbulwersowana szesnastolatka oparła głowę o siedzenie i skrzyżowała ręce na piersi

 

 

~~III~~


Teraz każdy pyta mnie dlaczego uśmiecham się od ucha do ucha.

Nic nie jest idealne, ale zyskuje na wartości po stoczeniu walki z moimi lękami

 

Kochanie mama cię kocha.. Nie ruszaj tego!... zostaw bo się skaleczysz!.. Odłóż ten nóż !.. Nie tnij się.. To nie ma sensu..

Hmmm…. Skąd ona może wiedzieć czy to ma sens, czy nie ma ? Przecież nie jest mną i nie ma bladego pojęcia przez co ja teraz przechodzę. Dorosłym się wydaje, że ich rozstanie nic nie zmienia w moim życiu, nie wpływa to na moje samopoczucie i ogólny stan psychiczny, mylą się. Mylą się i nawet nie wiedzą jak bardzo. Pomimo to,  że zawsze jestem ze stali i nie dam sobie nic powiedzieć mam uczucia. Ja również potrafię kochać, płakać, nienawidzić. Niestety.. Ale nikt nie jest z żelaza! Każdy z nas może sobie pozwolić na chwilę załamania. Jest to z pewnością najcięższy okres w życiu. Okres z którym trzeba sobie poradzić, przezwyciężyć go.  Mam świadomość tego, że jest to cholernie trudne, ale DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ !
- Eli ja jadę do pracy.  Proszę cię. Wyjdź z tego pokoju i pójdź do szkoły.- matka stała przy moich drzwiach i ,błagała’ żebym się jej na oczy pokazywała. Jedynym znakiem na to, że żyję była głośna muzyka wydobywająca się z mojego pokoju. Nie miałam najmniejszego zamiaru odezwać się do niej słowem. Złapałam  za torbę i uderzając matkę drzwiami bez żadnych skrupułów, ominęłam ją i stojąc na schodach rzuciłam tylko chłodne spojrzenie na podłogę, na której właśnie leżała.

Wybiegłam z mieszkania. Jej widok mnie obrzydza, odraża.. Drażni mnie jej osoba. Tak bardzo brakuje mi tamtych chwil… Chwil, w których byliśmy szczęśliwą rodziną. A teraz? Teraz to ja się bardzo zmieniłam. Zaczęłam się ubierać na czarno i kompletnie zmieniłam nastawienie do życia. Przestałam się uczyć i musze powiedzieć, że jest to całkiem przyjemne. Nie muszę się już przejmować tym czy dostanę 5 czy 5-. Teraz dostaję same 2 i też żyję. Ludzie się mnie zaczęli bać. Nie odzywają się do mnie. Omijają mnie raczej szerokim łukiem. Jedynym wyjątkiem jest grupka chłopaków, z którymi się zakumulowałam. Tak, ja! Elena Bernacka!
- El idziesz wciągnąć ?
- A co masz?
- Amfe.
- Dawaj. –poszliśmy za szkołę i usiedliśmy na wielkim kamieniu. Otworzyłam torebeczkę i zaczęłam wciągać proszek. Było tak przyjemnie.. Tak dobrze.. Zawsze jak się zaciągam tym syfem nie myślę o niczym. Zapominam dosłownie o wszystkim. Świat staje się piękniejszy !
- Co wy tu robicie !!!- nauczycielka od fizyki złapała mnie za rękaw i zaczęła mną szarpać, a mnie niestety za wcześnie złapało i zaczęłam pajacować.
- Mamusiu kocham cię.- zrobiłam do niej maślane oczka i zaczęłam się szczerzyć
- Co ty dziecko wygadujesz!? – chłopaki oczywiście już uciekli i zostawili mnie samą z tą okropną babą. Ta zaciągnęła mnie do gabinetu pielęgniarki i posadziła na kozetce. Kazała tu czekać i się nie ruszać, ale kto po amfie jest w stanie usiedzieć na miejscu? Wstałam i wychyliłam głowę zza drzwi. Uciekłam stamtąd i biegłam przed siebie. Nagle wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam jego.. Tego, który przez cały czas siedzi w mojej głowie. Nie umiem go odpędzić. Niestety… Jest nieosiągalny. Ale dzisiaj idę na imprezę, domówkę, na której on też będzie.
- Nic ci nie jest? – podał mi dłoń. Tą swoją wielką i silną dłoń. Pomógł mi wstać. Otrzepałam zadek i wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie oczka.
- Majoooneeeezzzz….
- Aha. To na razie.- zostawił mnie i sobie poszedł, a ja nagle otrząsnęłam się i zaczęłam się zastanawiać co ja robię ze swoim życiem. Przecież to wszystko nie ma najmniejszego sensu, a tak bardo mnie jara, podnieca, kręci.

Może na tej imprezie zaczną zachowywać się jak zdzira, ale wiem, że z pewnością będzie mnie to podniecało. Dam z siebie wszystko. Pokażę mu cycki i zaliczę go. Jeszcze nigdy tego nie robiłam.. Wiem, że jestem już gotowa. Mogę to zrobić. Mogę to zrobić z Robertem.


~~III~~


- Kochani Lewy przyszedł! – Michał- gospodarz imprezy, ogłosił wszystkim, że ostatni gość już dotarł. Grupa licząca ponad 30 os zaczęła imprezę pod nieobecność rodziców Kryńskiego. 

Alkohol lał się strumieniami. Młodzież w wieku od 16 do 21 lat bawiła się niesamowicie. Młode panienki, których sukienki zakrywały tylko połowę pośladków, a wśród tego dzikiego tłumu on- Robert Lewandowski z dziewczyna!? Elena nie może w to uwierzyć! Tak, Robert wszedł do mieszkania z jakąś pindą. Uśmiechali się do siebie i posyłali sobie słodkie spojrzenia.

Zdenerwowana Bernacka zaczęła iść na żywioł. Wlała w siebie trzy kolejki i weszła na stół. Zaczęła kręcić namiętnie tyłkiem i pozwalała się dotykać innym chłopakom. Po pokazie zeszła ze ,sceny” i wyszła na balkon. Wyjęła z kieszeni maryśkę i miała już zamiar ją wciągnąć, gdy nagle za nią pojawił się Lewy.
- Co ty robisz? Co to za gówno!?
- Chcesz troszkę? Z chęcią cię poczęstuję.- uśmiechnęła się zalotnie w kierunku chłopaka
- Poczęstujesz?? Oddaj to!- krzyknął do niej
- Nie! A teraz ty zatańczysz jak ja ci zagram!- pchnęła go na bujaną ławkę i weszła na niego okrakiem. Odchyliła włosy i zaczęła całować jego szyję
- Co ty odpierdalasz! – zsunął ją z siebie i omijając zdziwionego Wojtka w przejściu zaczął poszukiwać w tłumie Zuzki, z którą przyszedł do Michała
- Kryński widziałeś Zuzkę ?
- Tak. Poszła z Płaskim na górę.
- CO!?

Pobiegł na górę. Na szczęście nie było za późno. Wbiegł do pokoju w idealnym momencie. Leżała na nim. Chciał odpinać jej stanik, ale nie zdążył. Robert pociągnął dziewczyną za rękę i kazał się jej ubierać. A Płaski dostał w mordę, za to, że miał ochotę wykorzystać nieletnią, w dodatku pijaną.


~~III~~


- Robert co to miało znaczyć !? Przestań mi matkować ! Wiem, że mnie lubisz i chcesz dla mnie jak najlepiej.. Ale to nie znaczy, że musisz mnie pilnować na każdym kroku!
- Tak!? To co?? Miałem pozwolić mu cię przelecieć !?
- Tak! Może ja tego właśnie chciałam. Nie pomyślałeś o tym ?? On mi się podoba. Fajnie się nam gadało.
- Dziewczyno! O czym ty bredzisz!? Sam nie wierzę w to co słyszę. – złapał się za głowę i spacerował po wąskim korytarzu w domu swojego kumpla.- Ja jadę do domu. Zadzwoniłem już po taksówkę. Jedziesz ze mną, czy masz zamiar się z nim bzyknąć?- dostał po twarzy i z czerwonym policzkiem wyszedł wściekły z mieszkania.

Wpadł do swojego domu jak burza. Zwalił wszystko co leżało na szafkach i usiadł na podłodze w salonie. Zakrył twarz w dłonie. To był jego pechowy dzień. Wojtek się chyba na niego obraził, Elena chciała go uwieźć, a wisienką na torcie była  schlana w trzy dupy Zuza! Może miała rację i Robert nie powinien wtrącać się w jej życie.. A może po prostu za dużo wypiła i sama nie wiedziała co plecie?? Można tak gdybać w  nieskończoność. Z pewnością Lewy nie jest osobą, która poddaje się po jednej porażce. On walczy do końca po swoje. Tym bardziej, że dużo już przeżył. Wie jak funkcjonuje ten świat. Obiecał sobie, że da radę i pomoże nie tylko sobie, ale też własnej matce i siostrze. Jest silnym człowiekiem. Wie czego chcę!

Na morelowym dywanie stoi piękny duży stół. Stół ze szkła. Szkła ciężkiego… Szkła którego  nie da się tak zwyczajnie rozkruszyć. Kremowego koloru ściany i stojące na parapetach zielone kwiaty rozświetlały pomieszczenie. Duży telewizor ustawiony na małej komodzie, przed wielką i wygodną, skórzaną kanapą. I sam Robert opierający się o ścianę. Trzymał w ręku szklankę, napełnioną do połowy przezroczystym napojem. Czyżby była to zwykła woda?? Znak oczyszczenia… A może to co zazwyczaj odstresowuje… Chyba jednak nie.. Pierwsza opcja jest jak najbardziej trafna. Nie zapominajmy o tym, że Robert jest młody. Ma dopiero 17 i zaczyna sportową karierę. Chce się pokazać z jak najlepszej strony. Musi przecież zdobyć zaufanie trenera, by wyjść w pierwszym składzie.


~~III~~


Już z samego ranka w domu młodego piłkarz zawrzało. Wizytę złożyli mu państwo Rybińscy, poszukujący swojej córki. Zmartwiony Robert, otwierając im drzwi wiedział, że nie skończy się to dla niego szczęśliwie.

- Dzień dobry. A co państwo tu robią ??
- Przyjechaliśmy po naszą Zuzę. ZUZKA JEDZIEMY! – matka szatynki spoglądała do środka i krzyczała
- Zaraz, zaraz. Do mnie po Zuzkę??- spytał zdziwiony zawodnik Legii
- No tak. Przecież sama nam mówiła, że będzie nocowała u ciebie.- Pani Izabella uśmiechnęła się do chłopaka, lecz szybko uśmiech zszedł jej z twarzy
- Jej u mnie nie ma i nie było.  Proszę poszukać pod tym adresem- poszedł po kartkę i długopis.. napisał na niej adres Płaskiego i  podał państwu Rybińskim- wydaje mi się, że w tym miejscu znajduje się państwa córka.
- Dlaczego pozwoliłeś jej zostać samej!- pan Władysław krzyczał na przestraszonego chłopaka
- Dlaczego!? Kazała mi przestać zachowywać się tak jak jej matka-spojrzał na panią Izę- więc przestałem i poszedłem do domu. Pytałem się jej czy wybiera się ze mną. Stwierdziła, że nie.. To co miałem zrobić? Zaciągnąć ją siłą???- zrobił wielkie oczy
- Ty gówniarzu ! Więcej razy się z moją córką nie zobaczysz!-  mocno wzburzony Władysław Rybiński złapał swą żonę za rękę i jak najszybciej chciał opuścić blok, w którym znajdowało się mieszkanie młodego Lewandowskiego
-  I BARDZO PROSZĘ!!- odkrzyknął i zamknął za sobą drzwi. Położył się wygodnie przed ekranem telewizora, ale ta błoga cisz nie trwałą zbyt długo. Jego telefon nie dawał za wygraną. Robert wstał z zajmowanego wcześniej miejsca i podszedł zobaczyć kto tak usilnie próbuje się do niego dodzwonić.
- Słucham!- odebrał wkurzony nie patrząc na ekran swojego telefonu
- Idziemy pobiegać? – po drugiej stronie usłyszał wesoły głos swojego kumpla
- Pewnie. Za 20 min u mnie pod blokiem.
- Dobra. – rozłączył się i poszedł się przebrać. Założył na siebie strój treningowy. Przygotowany czekał na Wojtka. Po upłynięciu 20 minut zszedł na dół. Tam czekał już na niego rozgrzany Szczęsny.

 

Przesuwamy się o krok do przodu
Jest źle a dalej iść to szaleństwo czy odwaga?

 



Oczywiście każdy z was zastanawia się nad, rozmyśla nad losem biednej i zagubionej Elenki. Dziewczyny, która została skarana przez los.. Przecież ona nie zasłużyła sobie na taką karę? Co ona takiego zrobiła, że wszyscy mają ją za nic? Do tego co się w życiu osiągnie człowiek dochodzi całe życie. Niektórzy dostają wszystko za darmo… Mają rodziców, którym się świetnie powodzi. Dziadków, którzy przepisują spadki, albo ciocie i wujków, którzy pomagają tak bezinteresownie. Są na tym świecie ludzie, którzy nie mają takich wygód, a nawet i przeciwnie… Powodzi im się beznadziejnie! Cały tydzień czekają na weekend, cały rok na wigilię, a całe życie na szczęście. Dlaczego na Wigilię?? Bo tylko wtedy czują, że nie są samotni. Spotykają się całą rodziną przy jednym stole.. A co robią przez cały rok? Potrafią minąć się ze sobą na ulicy i nie powiedzieć sobie te jednego głupiego , dzień dobry”.

Elena jest człowiekiem zagubionym. Ona na różne sposoby poszukuje swojego szczęścia. I w momencie gdy zostawiają ją wszyscy przyjaciele zdaje sobie sprawę z tego, ze ona tak naprawdę ich nie ma i nigdy nie miała. Smutna prawda… A jednak prawda! Chociaż w jej gronie jest jedna osoba, która zawsze była. Dla popularności, czy z prawdziwej sympatii?? Ta osobą jest, a może była Patrycja. Wieloletnia przyjaciółka Eleny, która nic o niej nie wiedziała. Nie miała pojęcia co dzieje się w jej życiu, a jedyną pomoc jaką mogła jej zaoferować to leki na kaca, lub praca domowa, której Elena nie zrobiła, bo poprzedniej nocy była na imprezie, albo nie miała na to głowy bo cały wieczór pisała z jakimś przystojniakiem. Tak wiele złego można o niej powiedzieć, ale pomiędzy tymi obelgami nie znajdujemy cienia prawdy! Tak, Elena jest chamską nastolatką, która zwraca uwagę tylko i wyłącznie na dobro swoje i tylko swoje. Tak, jest dziewczyną, która ma wszystko to czego sobie zapragnie. Aż wreszcie to co w życiu jest najistotniejsze. Tak, jest osobą, która nie ma przyjaciół, a jedyną osobą przed którą może się wyspowiadać jest ona sama! Takie są realia życia Eleny! Zrobiła wszystko by być ta naj w szkole i poza nią! By być efektem pożądania, ale nie zrobiła nic by mieć w kimś oparcie…

- Cześć Pati możesz…- zapłakana dziewczyna zadzwoniła do swojej przyjaciółki, ale po pierwszych trzech słowach usłyszała charakterystyczny dźwięk w słuchawce i rzuciła telefonem o podłogę.
Po jakiś 15 minutach bezczynnego gapienia się w sufit musiała podnieść się z miejsca i pójść otworzyć drzwi. Jej matka pojechała do pracy, a ona jak co niedzielę odreagowywała sobotni melanż. Złapała za klamkę i nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Co się stało? – u progu stała Patrycja z bombonierką w dłoni. Elena nic nie mówiąc wtuliła się w Malinowską i zaprosiła ją do środka. Patrycja rozglądała się po wnętrzu domu Bernackiej.. Bo może to i dziwne, ale była tutaj dopiero pierwszy raz. Adres znała, bo pod tym domem stała co sobotę, ale w środku znalazła się pierwszy raz
- Rozgość się i czuj się jak u siebie.- Pati nie mogła uwierzyć w tak drastyczną zmianę w zachowaniu El. Było to dość dziwne. Jej zachowanie wzbudzało nie małe podejrzenia u Malinowskiej. Jednak ta nie dała po sobie poznać zdziwienia i czekała na dalszy ciąg z niecierpliwością.
- El… Powiesz mi wreszcie co się stało?- bała się o to zapytać. Zawsze jak to robiła, Bernacka odpowiadała półsłówkami, albo całkiem ją olewała. Zdarzyło się również zdanie ,, Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy”. To w końcu od czego ona była? Po co się ma przyjaciółkę ?
- Powiem.- usiadła obok Pati przy blacie kuchennym. Podała jej jeden kubek, a drugi trzymała w dłoni. Popijając zimny i orzeźwiający koktajl z pomarańczy wlepiła swój wzrok w mixer.- Nie jest to wszystko jednak takie proste. Zaraz przyjdzie moja matka. Jak to się stanie..
- Co się stanie?- Pat przerwała jej
- Jak ona przyjdzie! To pójdziemy do mojego pokoju. Nie chcę się zdenerwować …
- Dobrze.- położyła dłoń na ramieniu Eleny. Ta aż wzdrygnęła. Jednak przyłożyła swoją dłoń do dłoni przyjaciółki i uśmiechnęła się do niej… Uśmiechnęła się tak nigdy tego nie robiła. Był to szczery, ciepły uśmiech..
- Zacznę od tego, że moi rodzice się rozwodzą, albo i już to zrobili. Szczerze mówią nie interesuje mnie to. I wiem co teraz sobie możesz o mnie pomyśleć. Że jestem nieczuła i mówię to bez żadnego przejęcia… Nie jest tak Patka… Jest fatalnie, ale już się z tym uporałam.
- Tak, wiem.. Przez narkotyki- dopowiedziała i spotkała się ze smutnym wzrokiem brunetki
- tak.. ale było i minęło. Jak to mówią.. W żalu robi się różne głupie rzeczy. Nie chcę do tego wracać. Nie chcę wracać też do rozwodu moich rodziców. Nie chcę o tym mówić, a tym bardziej myśleć. Chciałam żebyś była. Wiem jak strasznie traktowałam cię przez te wszystkie lata… Wiem, że czułaś się przez to fatalnie. Nie zasługiwałaś na to. I przykro mi, że to przeze mnie musiałaś cierpieć. Dopiero teraz gdy opuścili mnie wszyscy moi znajomi zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam nikogo. Wszyscy odwrócili się ode mnie w potrzebie, a ty jesteś. Jesteś tu teraz ze mną… Przez to co ci zrobiłam nie powinnaś mnie teraz słuchać, a jednak jesteś. Patrycja ja wiem, że nigdy ci tego nie mówiłam, ale teraz to wiem! Wiem, że jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. Obiecuję ci, że jak ze mną zostaniesz to ja się zmienię. Zmienię się i będę lepszym człowiekiem. Nie sięgnę więcej po narkotyki, papierosy, ograniczę imprezy..
- SKOŃCZ! Tylko nie ograniczaj imprez – razem zaczęły się śmiać w niebogłosy. Niemalże zwijały się ze śmiechu na podłodze, gdy do kuchni weszła matka Eleny.
- Dzień dobry- podniosły się z podłogi. Patka zachowując normy dobrego zachowania przedstawiła się rodzicielce swojej kumpeli.
- Przyprowadziłaś koleżankę- Pani Kasia uśmiechnęła się w ich kierunku
- yyy Tak! – Elena złapała Patkę za rękę i pobiegła z nią po schodach na pierwsze piętro, na którym znajdował się jej wielki, różowy pokój.
Duże białe łóżko stojące przy jednej z czterech ścian. Obok dwie małe szafki nocne, na których stały lampki w kształcie ust. Naprzeciwko łóżka drewniana toaletka. Duże lustro i pełno kosmetyków. Oczywiście biurko, różowy dywan na środku pokoju i wielki, przestronny balkon oraz mała łazienka.
- Jej. Ale wypas! – zachwycona Patrycja rzuciła się na idealnie pościelone łóżko, co przyprawiło Elenę o złości, ale postanowiła zachować to dla siebie.
- Przestań… Wolałabym mieć normalną rodzinę i nie mieć tego- wzruszyła  ramionami i wyszła na balkon
- Żartujesz? Masz wspaniałe życie.
- Wspaniałe mówisz? Nie mam znajomych, rodziny… straciłam niemalże wszystko na co kiedyś tak długo pracowałam. Wiesz jak ciężko jest mi się teraz z tego pozbierać. Nie mam nawet tego, co powinno być dla mnie drobnostką. Nie mam chłopaka Patka! Ty jesteś od roku  z Adrianem i świetnie się wam powodzi. Widać, że macie się ku sobie, a ja?? Każdy mi mówi ,, Przecież ty możesz mieć każdego”.. Tsa… Jasne. Tylko szkoda, że ten ,każdy’ leci tylko i wyłącznie na moje cycki, czy też dupę! Przesrane !- weszła do pokoju i zrobiła to co Patrycja na samym wstępie.
- Wcale nie jest tak jak opisałaś. Nie jestem już z Adrianem. Kicia ja się z nim rozstałam pół roku temu- zaczęła się śmiać
- Oj przepraszam- podniosła się i spojrzała na roześmianą dziewczynę
- Nie ma za co.. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, ale nie. Nie mamy się ku sobie. Ahhahahahaha



~~III~~


Bo tak to już czasami bywa. W życiu nic nie jest idealne. Pozory mylą. My jesteśmy tylko kukiełkami, które zostają przesuwane po macie jak pionki z tradycyjnej gry. Jeden pechowy rzut kostką i wszystko się wali jak domek z kart. Zaskakujące fakty są tylko z pozoru zaskakujące. Tak naprawdę my wiedzieliśmy, że to się wydarzy, nie wiedzieliśmy tylko kiedy i z jakiego powodu. Paradoks powiedziecie? Tak jest! Życie to takie masło maślane, które jemy na  śniadanie! Życie jest pięknem samym w sobie! Jeden dzień bez śmiechu to dzień stracony, jeden dzień bez łzy się nie liczy. Bo czasami jesteśmy tak rozbawieni, że nawet bez łez się nie obejdzie.  Jak jest w świecie moich bohaterów?? Chciałbym byście ich same przeanalizowały… Zrobiły z tego taką ogólną refleksję, która doprowadzi was do tego jednego, jedynego złotego środka. Kim jest Elena, Patrycja, Wojtek, Robert, aż w końcu Zuza?? Co ich łączy, a co dzieli? Jednak pamiętajcie o tym, że miłość ma różne postacie i nie zawsze przejawiana jest tak, jakbyśmy tego chcieli.


____________________________________________________________________________________________________

O jejciu.. Sama nie wierzę w to co napisałam na końcu :P Hahhaahhah.. Oj te moje ,życiowe ‘ refleksje xD
No więc tak. Tak jak obiecałam rozdziały miały być dłuższe, więc będą J Mam nadzieję, że nie zawiodłam was nim aż tak bardzo ;/ No cóż… Jeżeli tak, to postaram się to nadrobić w drugim odcinku. Ten rozdział miał się pojawić dopiero na święta, ale mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor i postanowiłam was nim uraczyć już teraz ! :**
Także komentujcie, hejtujcie, róbcie co chcecie :D Ale podnieście mi poziom komentarzy :P Hehhehe.. Wiem, że teraz jest szkoła i takie tam :D Ale mam nadzieję, że zrobicie to dla mnie, bo ja dla was napisałam  takiii dłuuuuuuuugi rozdział :D Taki długi, że aż nudny :P
Nową bohaterkę możecie już oglądać w zakładce bohaterów :)) 
PS: z góry przepraszam was za wszystkie błędy, ale jestem już zmęczona, na czytanie takiej ilości tekstu. Jest go dwa razy więcej niż zwykle :P 
Pozdrawiam i całuję Maja :****