What goes around, comes back around
ROK 2005
-Mamo! Mamo!
-Co się tak wydzierasz!?
-Podaj mi z szafki mój szary sweter.
Stała na schodach dopijając poranne kakao. Lubiła je. Czasami
chciała pokazać wszystkim na około, że ona też potrafi zachowywać się jak
dziecko. W szkole była bardzo popularna. Wszyscy chcieli się z nią spotykać,
przyjaźnić.. Ale żeby móc z nią zamienić chociażby jedno słowo, trzeba było się
bardzo natrudzić. Po korytarzu przechadzała się w towarzystwie swojej
najlepszej przyjaciółki Patrycji. Traktowała ją jak… kogoś niewidzialnego.
Liczyła się tylko ona! Jednak Pati taki
układ jak najbardziej odpowiadał. Była tą drugą ,,NAJ”. Najładniejszą,
najszczuplejszą, najmądrzejsza, najlepszą.. NAJ, NAJ, NAJ.. Ten kto odważył się
stanąć im na drodze spotkał się z przykrym spojrzeniem Eleny. Ona nigdy nie
przegrywała… W szkole miała same piątki, a i
tak znajdowała czas na nocne łażenie po imprezach. Uwielbiała to. Drinki
i mocna zabawa do białego rana. Była wtedy w swoim żywiole!
- I się pośpiesz! Bo jak za chwilę nie wyjedziemy z domu, to
spóźnię się na matematykę!
Z brązowej szafki zabrała kluczyki od samochodu i przeszła
przez przejście do garażu. Po ominięciu wszystkich szpargałów garażowych jej
ojca, wsiadła do samochodu i zajęła w nim zaszczytne pierwsze miejsce, o które
jeszcze nie tak dawno musiała się wykłócać ze swoją starszą siostrą Dianą.
- Spokojnie kochanie. Będziemy na czas.
Na miejscu kierowcy usiadła wysoka, szczupła blondynka. Tak
na oko miała z 46 lat. Jak na swój wiek prezentowała się wyjątkowo dobrze.
Nosiła się bardzo modnie i młodzieżowo, na co pozwalała jej figura. Pracowała w
dużej Warszawskiej korporacji. Codziennie ubrana bardzo elegancko. Na nogach
szpilki w przeróżnych kolorach i wzorach.
- Mamo?? Mam pytanie- córka spojrzała na nią swoim
zniewalająco pięknym spojrzeniem, którym rzuciła już niejednego chłopaka na
kolana.
- Pytaj, a może odpowiem.- matka uśmiechnę się w jej
kierunku i wyjechała z garażu.
- Kolega zaprosił mnie na imprezę.
- Kiedy??
- Dzisiaj.- zaczęła malować usta krwisto czerwoną szminką
Coco Chanel
- CO? Nie ma mowy..
-Mamo pro..
-Nie ma mowy! Powiedziałam już! Jest środek tygodnia, a ty
chcesz iść na imprezę!? Oszalałaś !? Kim on jest? – zdenerwowana kobieta
uderzyła w kierownicę- Jak jeździsz baranie!!!- otworzyła okno i krzyknęła do
pojazdu jadącego naprzeciwko niej
- Co pani powiedziała!?- oburzony kierowca zatrzymał auto i
podszedł do pani Bernackiej.
- Nic, nic. Przepraszam, ale śpieszy mi się.- rzuciła na
odczepnego i ruszyła z piskiem opon.
- Michał.
- Co?- spojrzała zdezorientowana na córkę.
- Michał Radecki. Ma 22 lata i jest mega przystojny.- Elena
zaciągnęła się powietrzem i zakryła twarz w dłoniach.
- Możesz sobie jedynie pomarzyć! Masz 16 lat dziecko!
- Oj mamo!
- Wysiadaj!- zatrzymała samochód pod szkołą Eleny i
pożegnała się z nia całusem w policzek.- porozmawiamy w domu.- Zamknęła szybę i
ruszyła przed siebie.
~~III~~
- Robercie Andrzeju Lewandowski! Ile jeszcze razy mam
powtarzać, że jak zaraz nie wstaniesz to się spóźnisz do szkoły! – brunetka
średniego wzrostu stanęła oparta o framugę drzwi i wpatrywała się w syna. –
Robert!- ściągnęła mu kołdrę.- Koniec tego dobrego!
- Mamooo… Jeszcze pięć minut. Proszę?- chłopak spojrzał
błagalnie w jej kierunku
- Nie ma mowy. Śniadanie jest na stole. Jak się dowiem, że
się spóźniłeś do szkoły, to masz szlaban na piłkę przez miesiąc.- zrobiła krok
w tył i wyszła z pokoju. Schodziła po schodach , na których wyprzedził ją
Robert. Zabrał ze stołu jedną kanapkę i w mgnieniu oka wybiegł z domu rzucając
krótkie ,, Kocham cię mamo” na pożegnanie.
Pobiegł na przystanek. Zdążył na czas. Wsiadł do autobusu i
wyjął z plecaka piłkę. Była to jedyna rzecz, którą miał zawsze przy sobie i o
której nigdy nie zapominał. Już jako ośmiolatek zaraził się miłością do Futbolu i to mu zostało do dziś. Po szkole, cały swój
wolny czas spędza na boisku swojego klubu.
- Siema!
- Siema…
- Coś ty taki zmizerniały??- chłopak mierzący ponad 190
poklepał przyjaciela po plecach
- Spadaj i zajmij się sobą- odpowiedział na odczepnego i
wszedł do budynku szkoły
- Oj Robert. Już się wkurzasz!
- Wkurzam się , bo ty mnie wkurzasz!- powiedział mu prosto w
twarz i ruszyło szatni
- Wkurzam cię?? Ale mam coś dla cb.- uśmiechnął się zalotnie
i podał przyjacielowi białą karteczkę
- Co to jest? – Robert lekko się skrzywił i zajrzał do
środka
- Widzisz tamtą dziunię- kiwnął głową w kierunku Eleny
stojącej ze swoją najlepszą przyjaciółką
- No i co? Zwykła laska, w której się wszyscy kochają i
myślą, że mają szansę na coś więcej niż tylko jedno spojrzenie w jej kierunku.
– wypowiedział całe zdanie jednym tchem i usiadł na ławce by zmienić obuwie
- Mam jej numer pacenie! – uderzył Roberta w głowę- Podałem
się za jakiegoś Michała Radeckiego i się z nią umówiłem.- podniecony Wojtek
patrzył na zniesmaczonego kolegę
- Czyli to nie ty zdobyłeś jej numer. Wojtek! Moim zdaniem
to jest żałosne. Chcesz się z nią umówić, to jej to powiedz, a nie czaisz się
jak gówno w krzakach. I tak nic tym nie wskórasz. Wiesz ilu przed tobą
próbowało??
- Ale oni nie byli tak przystojni.- zamrugał kilka razy i
wraz z Robertem poszli pod salę lekcyjną.
Robert i Wojtek byli przyjaciółmi od najmłodszych lat. Już
jako dzieci idealnie się ze sobą dogadywali. Poszli do tego same gimnazjum, a
teraz uczęszczają do liceum ogólnokształcącego o profilu sportowym.
- WOJTEK! Do tablicy!
- CO!?
- Hhahahahahahaha.. No dalej Wojtuś. Pokaż na co cię stać.
- Coś cię rozbawiło Lewandowski!? W Takim razie pomóż
Szczęsnemu rozwiązać zadanie!
- Ale panie pro…
- Głupek- Wojtek szepnął do ucha Roberta
Stanęli razem przy tablicy rozwiązując zadanie z matmy, z
poziomu rozszerzonego.
- Nie umiecie!?- profesor Zieliński usiadł wygodnie w swoim
fotelu i przyglądał się poczynaniom chłopaków- To co? Pałka? – spytał wyraźnie
zadowolony z siebie i swojego sposobu nauczania.
- Nie! – Szczęsny złapał za kredę i mówił sobie coś pod
nosem- I jak tu skróce… A później to . TAK! MAM ! HahhA! Rozwiązałem ! –
uradowany klasnął w dłonie i odsunął się od tablicy.
- LEWANDOWSKI! – Profesor Zieliński wstał i podszedł do
młodego Roberta- Ucz się od kolegi, bo NIC NIE UMIESZ! Siadajcie. PAŁA!!-
ucieszonemu od ucha do ucha Wojtkowi minka zrzedła.
- Ale ja Rozwiązałem- zaczął się tłumaczyć
- Chcesz dostać drugą pałkę!?- Profesor wybałuszył gały i
spojrzał się na Wojtka, odbierając mu jakiekolwiek szansę na poprawę oceny
~~III~~
- Co za idiota! – Szczęsny wyszedł z sali i wpadł prosto w
obiekt swoich pożądań. Na cudowną, nieskazitelnej urody Elenę
- Masz racje. Jesteś idiotą. Patrz jak łazisz! – syknęła i
ominęła chłopaka szerokim łukiem
- To jest dziewczyna… Achhh…- rozmarzył się
- Daj spokój. Ani ja, ani ty nie mamy u niej najmniejszych
szans. Jedyne co to możemy sobie na nią
popatrzeć i pomarzyć.
- Ja się nie poddam. Zobaczysz. Jeszcze będziesz mi
zazdrościł.
- Kochasz się w niej już rok. Cały ROK! Daruj sobie.
~~III~~
- … i wiesz.. Bo on jest taki przystojny..
- Tak, tak. Masz zadanie z polaka, bo zapomniałam odrobić?
- Jasne. – Patrycja wyjęła z torby różowy zeszyt i podała go
Elenie.
- A tak przy okazji. Mogłabyś kupić sobie nową torbę? Wstyd
się z tobą na mieście pokazywać.- prychnęła.
- No pewnie. Skoro tak uważasz.
- I to rozumiem- uśmiechnęła się do niej i zaczęła spisywać
długą notatkę sporządzona przez Pati
- Cześć dziewczynki.- ubrany w stary sweter i pomięte
spodnie, średniego wzrostu blondyn podszedł do dziewczyn i szczerzył się jak
głupi do sera
- YYyy? Znamy się? – Elena zrobiła kwaśną minę i nie
odrywając wzroku od zeszytu ,,rozmawiała ‘” z chłopakiem
- Nie, ale możemy się poznać. Jestem Krystian – wyciągnął w
jej kierunku dłoń
- Pati? Powiedz mi kochana, że on żartuje? – mówiła wyraźnie
rozbawiona
- Nie wiesz o tym, że moja Elena nie zapoznaje się z
facetami twojego pokroju – obleciała go wzrokiem od góry do dołu.
- Co to miało znaczyć?- speszony Krystian zerknął na
Patrycję
- Won mi stąd! Ale to
już! – Elena rzuciła w niego długopisem
i zaczęła się naśmiewać
Roześmiana brunetka usiadła na ławeczce pod klasą i
przepisywała notatki. W tym samym czasie Robert z Wojtkiem przewijali się przez
korytarz.
- Stary! Daj sobie z nią spokój! Ona jest beznadziejna. Nie
liczy się dla niej nic, poza nią samą- Robert zaczął ostro gestykulować
- Przestań pieprzyć! Z resztą… ja lubię takie.- szturchnął
kolegę w ramie
- Takie… czyli jakie??- Lewandowski zrobił nietęgą minę
- OSTRE!
- Aha.
Szli środkiem korytarza. Znało ich bardzo dużo osób. Byli w
gronie tych lubianych. Szwędali się po różnych imprezach, osiemnastkach.
Ostatnio zaliczyli szereg dyskotek. Były to imprezy tematyczne, takie jak ,,
Gorączka licealnej nocy”, czy też ,, Night party”.
- Bardzo cię przepraszam.- siedemnastolatek schylił się, by
podnieść książki, które podczas czołowego zderzenia jego i … Eleny??
- Jak chodzisz bara…- nie dokończyła wypowiedzi. Dotknęła
dłoni Roberta i coś w niej tknęło.
Spojrzała mu głęboko w oczy i utonęła w
nich. Były piękne. Przepełnione lazurowym odcieniem, czułością i delikatnością.
Zauroczyła się. Nigdy czegoś takiego nie poczuła. Chodziła z tym chłopakiem do
jednej szkoły cały rok i dopiero teraz zwróciła na niego uwagę. Przykuła swój
wzrok w jego wyrzeźbione, muskularne ciało. Brązowe, niemalże czarne włosy i
zniewalająco piękne spojrzenie.- yyy… Znaczy… Przepraszam.- zabrała od niego
swoje książki i poleciała z nimi, jakby ją z procy wystrzelili.
- Stary! Rozmawiałeś z Bernacką!- podniecony Wojtek
naskoczył na przyjaciela.
- No i co z tego?? Czy tylko ja w tej szkole nie latam za
nią jak piesek? Wiesz.. może ciebie to jara, ale ja nie lubię lasek, które
dają, wiadomo co, każdemu, są aroganckie, bezczelne i puste!
- Przestań! Ona się uczy lepiej od ciebie.
- W takim razie nie lubię lasek, które muszą być we
wszystkim najlepsze.
- A jakby się chciała z tobą umówić??- Szczęsny podpuszczał
kumpla
- To bym się z nią umówił, a na spotkanie bym wysłał ciebie,
proste.- zruszył Ramonami
- DZIĘKI STARY!!!
~~III~~
OGŁOSZENIE
Droga
młodzieży.
Jak już
pewnie wiecie, dn. 21.03.2005 roku w naszym liceum odbędzie się coroczny zlot
szkół. Pragniemy zaprosić was do czynnego udziału w organizacji i do pomocy.
W tym
roku, mamy zaszczyt gościć 5 szkół. Będą organizowane imprezy tematyczne.
Apelujemy!
Apelujemy!
Bądźmy
tolerancyjni. Starajmy się pomagać. Zintegrujmy się!
Z
poszanowaniem SU.
- Idziesz?? Bo ja chyba tym razem pójdę. W zeszłym roku nie
byłem, a później żałowałem. Magda mi
mówiła, że była świetna zabawa. Tym bardziej, że przez całe trzy dni śpisz w
szkole. Robisz co chcesz.
- Co ty. Myślisz, że ja nie mam co w domu robić? Po za tym…
Nic ni wcześniej nie wspominałem. Wiesz.. uważałem, że jak nie będę miał
potwierdzonej informacji..
- ROBERT!
- No dobra. Przyjęli mnie do Legii.- odpowiedział zmieszany
- TA!! Żartujesz! Hahha !! O kurde ! Niech cię uściskam
Legionisto! – krzyknął na cały korytarz i przytulił kolegę! To zajebiście! Ja też ci nic nie mówiłem.. Ale…
Pamiętasz jak w wakacje byłem w Londynie?
- Będziesz grał w Arsenalu!?- Lewandowski zrobił oczy jak pięciozłotówki
i wlepił je w uchachanego Wojtka.
- Poznaj ich nowego bramkarza!- Szczęsny rozłożył ręce
- Gratuluję! Nie każdy ma tak dobrze.
- Już nie narzekaj!
- A czy ktoś powiedział, że ja narzekam??
~~III~~
- Znasz tego chłopaka??- podbiegłam do Patrycji i łapiąc ją
za rękaw odwróciłam ją w stronę wysokiego bruneta i jego ulizanego kolegi.
- No pewnie. To jest Robert Lewandowski, syn Iwony
Lewandowskiej.
- Kogo??
- Mojej starej wychowawczyni.. Znaczy… Była moją
wychowawczynią przez trzy lata.- uśmiechnęła się szeroko i wzdrygnęła
ramionami. Myślała, że i tak pewnie nic z tego nie zrozumiem. Miała racje. Przez
cały czas miałam w głowie jakiś plan.. Plan, który i tak się nigdy nie
powiedzie. Co jest dziwne! Ja nigdy się nie bałam podejść do chłopaka. Znam
swoja wartość! Wiem, że mogłabym mieć każdego, ale on jest jakiś inny.. dziwny.
Nie patrzy na się na mnie, nie łapie za tyłek jak przechodzę obok, nie zerka
kątem oka gdy przewijam korytarzem, nie robi sztucznych i zbędnych podchodów….
- Stara! To nic nie warty gniot! Mówię ci! Przez cały czas
tylko sobie piłkę kopie.- bla, bla, bla.. a mów sobie.. I tak ci nigdy nie
powiem tego, że on mi się podoba. Hmm… Robert… Robert Lewandowski. Elena
Lewandowska, ładnie brzmi! Achhhhh…. – EL! Słyszysz mnie!?- Pati machała mi
ręką przed oczami
- Co!?... AAA!! Tak! Słyszę, słyszę! Chodź, bo się spóźnimy
na lekcje- pociągnęłam ją za rękę i weszłyśmy do klasy. Byłam tak zauroczona
tym chłopakiem, że nie potrafiłam trzeźwo myśleć.
- W takim razie na to pytanie odpowie….. Bernacka Elena!-
nauczycielka spojrzała się w głąb klasy. Dostrzegła moja sylwetkę w ostatniej
ławce. Podeszła i podała mi kredę. Kazała podejść do tablicy i napisać równanie
reakcji…. – No napisz to równanie i odpowiedz na wcześniej zadane przeze mnie
pytanie! – Chemiczka strasznie się zdenerwowała, a ja ze stresu rzuciłam kredą
o podłogę i wybiegłam z Sali. Jeszcze nigdy się tak nie skompromitowałam.
Usiadłam na ławce przed klasą i zakryłam twarz w dłoniach.
Uspokajałam się głębokimi oddechami. Wdech, wydech, wdech, wydech…. Powoli
wracałam do poprzedniego stanu. Musiałam tam wrócić i zmierzyć się ze wzrokiem wszystkich
ciekawcach gapiów. Tak! Bernacka oszalała. Pierwszy raz nie znała odpowiedzi na
pytanie i pierwszy raz wyszła z lekcji. SKANDAL!
Zapukałam do drzwi. Usłyszałam krótkie ,proszę’ i złapałam
za klamkę. Będąc w środku, ze spuszczoną głową podeszłam do biurka
nauczycielki. Delikatnie podniosłam wzrok i wydusiłam z siebie słowo
,przepraszam’. Pani kazała mi wrócić na miejsce. Usiałam w ławce i spojrzałam
kątem oka na Patrycje. Byłam wściekłam. Czułam, że jestem teraz obgadywana
przez całą moją klasę, a to przecież ja jestem wzorem do naśladowania! To ja
zasługuję na tytuł tej najlepszej! Żadna pinda, a już tym bardziej Patrycja,
nie zasługuje na pochwałę od nauczycieli!
Na koniec lekcji pani Wochyń ( od chemii) poprosiła mnie o
chwilę rozmowy. Usiałam w pierwszej ławce naprzeciwko niej i czekałam na rozwój
wydarzeń. Uświadomiła mnie o tym, że dostałam jedynkę, która nie zalicza się do
ocen poprawianych. Powiem krótko, zwięźle i na temat HUJ Z TYM! Mam dość. Mam
dość tego wszystkiego. Zawsze było tak : Elenka to ta, która się najlepiej
uczy, ta która umawia się tylko z tymi bogatymi gnojami, aż wreszcie ta, którą
wszyscy mają głęboko w dupie. Uważałam się za bóstwo. Byłam przykładem dla
dziewczyn i świetnym materiałem na dziewczynę. Może coś się zmieniło?? Może ja
się zmieniłam?
Nieeee… To z pewnością nie jest to. Człowiek się tak szybko nie zmienia. Jest to metoda wielu prób i błędów. Mam ochotę pokazać się z innej strony Robertowi. Musze go sobą zainteresować.
Nieeee… To z pewnością nie jest to. Człowiek się tak szybko nie zmienia. Jest to metoda wielu prób i błędów. Mam ochotę pokazać się z innej strony Robertowi. Musze go sobą zainteresować.
Cześć rybeczki *.*
Tak bardzo was kocham, że postanowiłam dodać rozdział już dziś !! :))) Mam nadzieję, że prezentuje on jakiś poziom.. Szczerze mówiąc wgl nie podoba mi się to co wyskrobałam. Troszeczkę inaczej miało to wyglądać, no ale cóż, nic już z tym nie zrobię, Za wszystkie błędy z góry przepraszam.
Rozdziały ogólnie będą dłuższe :D ( mam nadzieję)
Wszystko co będzie opisywane na tym blogu ( nauczyciele, szkoła, miejsca) będą prawdziwe. Opiszę wam moją szkołę. Jak wygląda i takie tam :)) Nauczycie też będą ci sami. Na lekcjach atmosfera będzie identyczna. Z tego rozdziału dowiadujecie się jak straszna jest moja pani od chemii xD
Pozdrawiam was kochane! Trzymajcie się ciepło i dotrwajcie ze mną do kolejnego miesiąca :** <3
Buźka !!! <3 :**