Takie chwile kiedy zamykamy oczy i wracamy do tych dni jeszcze raz- subtelny uśmiech i cichuteńki płacz!
- Wojtek! Wojtek ja wracam do domu. – odwrócił się na pięcie
i zostawiając swojego przyjaciela z Eleną na rękach oddalał się coraz dalej.
- O zostawisz mnie samego!- Szczęsny krzyknął za nim, a ten
się zatrzymał i spojrzał do tyłu przez swoje ramię
- A wiesz chociaż gdzie ona mieszka?- wypuścił powietrze z
płuc i spojrzał na śpiącą Elenę
- No niby wiem.. Tzn.. Wiem na jakiej ulicy, ale nie mam
pojęcia pod którym numerem- skrzywił się i o mały włos nie wypuściłby
dziewczyny ze swoich rąk
- Dobra. Pomogę ci. Ale- uniósł palec ku górze i ostudził
tym samym zapał Wojtka – Ale później wracamy prosto do domu, bo ja mam jutro
pierwszy trening i nie chcę go zawalić.
- Tak jest panie kapitanie!
Była 1 w nocy, a Wojtek i Robert cały czas krążyli po ulicy,
której kompletnie nie znali. Pukali do różnych domów, ale zazwyczaj odpowiadała
im głucha cisza, albo wyzwiska rzucane w ich kierunku, przez sąsiadów. Aż
wreszcie natrafili na ten właściwy. Na skrzynce przed domem widniał napis ,
Bernaccy’. Weszli niepewnie przez furtkę i zadzwonili dzwonkiem do drzwi.
Otworzyła je wystraszona kobieta. Na widok Eleny od razu otrzeźwiała. Zabrała
ją z rąk Wojtka i mocno do siebie przytuliła całując ją w czoło. Zatrzasnęła
drzwi przed nosem Wojtkowi i Lewemu, po czym zabrała swoją małą dziewczynkę do
słodkiego różowo, fioletowego pokoiku. Położyła ją na miękkim łóżku i okryła po
samą szyję białą kołderką. Ani me ani be! Zero podziękowania dla chłopaków.
Zachowała się tak, jakby ich tam wgl nie było. Zbagatelizowała sprawę i uznała
ją za niewartą wspominania. Położyła się obok córki i zasnęła razem z nią.
- Stary! Czy ty to widziałeś?- Zaskoczony szczęsny podrapał
się po głowie
- Ahhahahahahh… To była twoja przyszła teściowa. Jakaś
postrzelona babka! Hahhahaha- Lewy zwijał się ze śmiechu.- Nie dość, że
dziewczyna alkoholiczka, to jeszcze nienormalna teściowa.
- Głupek- Wojtek uderzył kumpla w ramię i wyszedł z ogródka
Bernackich kierując się prosto do mieszkania Lewego.
- No ale serio. Ty musisz się nad tym wszystkim poważnie
zastanowić stary. Wiesz jak to mówią, że kiedyś córka będzie taka sama jak była
jej matka.
- Idiota! Elena to cudowna dziewczyna… Ma takie wspaniałe
miodowe oczęta i takie śliczne włoski.. Ahhhh..
- Ahhh.. Żebyś się czasami nie zesrał na jej punkcie.
- Zamierzam zabrać ją na półmetek i studniówkę. Ciekawe z
kim ty pójdziesz.- Szczęsny odgryzł się przyjacielowi
- Ty się już o mnie nie martw. Może zabiorę jej koleżaneczkę
– zaśmiał się w głos
- Patrycję?
- nom. Podwójna randka- wybuchnął śmiechem, a zaraz za nim
czynność powtórzył Wojtek
- Ale z ciebie kawalarz!
~~III~~
Kim jestem ? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Goni za
mną całe pasmo nieszczęść. Po śmierci taty zacząłem się zastanawiać nad sensem
ludzkiego życia. Jest już tydzień po pogrzebie. Siedzę na grobie ojca i
spoglądam tępo przed siebie. Chłodne powietrze mrozi grób taty i mnie od środka. Zamykam oczy wracam wspomnieniami do chwil, w których
byłem tak szczęśliwy. Spuściłem głowę i poczułem kogoś dłoń na moim ramieniu.
Delikatnie podniosłem wzrok. Stała za mną młoda brunetka. Bardzo mi kogoś
przypominała.
- Wiem, że cierpisz. Pamiętam jeszcze jak twój tata zaprosił
mnie do was na obiad. Miałeś wtedy straszną minę.- zaśmiała się i spojrzała w
moje załzawione oczy – Ty mnie nie poznajesz, prawda? – przeraziło mnie to
pytanie. Wiedziałem, że skądś ją znam, kojarzę.
- Nie do końca. – odpowiedziałem krótko
- A nazwisko Rybińska kojarzysz? – i znów posłała w moją
stronę ciepły uśmiech
- Zuza? Zuza Rybińska ? – automatycznie wstałem z miejsca i
przytuliłem się do mojej rozmówczyni.- Tyle lat cię nie widziałem. Bardzo się
zmieniłaś.
- A ty nie. Nadal jesteś takim samym Bobkiem, jakim byłeś
kiedyś. – szturchnęła mnie delikatnie w ramie. Usiadła na ławeczce i poklepała
miejsce obok siebie. Jak mogłem jej nie poznać !?
Zuza to moja dawna ,,miłość’’, o ile tak można wgl to
nazwać. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wszędzie wychodziliśmy razem. Moi
kumple nie raz byli wściekli o to, że wiecznie przychodzę z dziewczyną, która
,, psuje nam szyki”. Ale ja to miałem gdzieś! Później dołączył do nas Wojtek i
z dwójki zrobiła się Święta Trójcą, lub jak kto woli Trzech Muszkieterów.
- Na długo przyjechałaś??
- Na stałe. – Az otworzyłem usta z zaskoczenia. Wiedziałem,
że teraz już będzie tak jak kiedyś, że coś się zmieniło i coś się zaczyna.
Pomimo wszystko śmierć mojego taty dała mi dużo do myślenia. Teraz mam zupełnie
inny pogląd na świat. Chyba zacznę się Cieszyć z błahostek i okazywać radość
tyk, którzy na nią zasługują. Zacznę mieć w dupie wrogów i ludzi, którzy
wbijają szpile każdemu, kto krzywo się na nich spojrzy, bądź nie jest ubrany
tak jak powinien.
- Serio??
- nie cieszysz się?
- Co!? SKACZĘ Z RADOŚCI! – wydarłem się, a Zuzka od razu
sprowadziła mnie do pionu
- Jesteś na cmentarzu! – złapała mnie za kurtkę i pociągnęła
w dół. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w policzek
- Mam swoje mieszkanie. Jak chcesz możesz ze mną zamieszkać.
- Nie każdy ma tak dobrze jak ty Lewandowski. Przyjechałam z
rodzicami. – kiwnęła głową w kierunku państwa Rybińskich
- Ja mam dobrze? Ty to chociaż..
- Ciiii… nie kończ. Wiem co miałeś na myśli. Przepraszam. –
położyła głowę na moim ramieniu.
- To skoro nie chcesz ze mną mieszkać, to zostań u mnie na
jedną noc, Pogadamy.
- Jak moi rodzice się zgodzą to pewnie wpadnę.
- Ok. W takim razie będę czekał.
~~III~~
Zuza wstała z ławeczki i poszła w stronę auta jej
rodziców. Zajęła w nim miejsce i
spojrzała przez szybkę, która automatycznie zaparowała. Przetarła ją rękawem i
położyła na niej dłoń.
- Robert zaprosił mnie dzisiaj do siebie na noc.- nie
odrywając wzroku z szyby mówiła do swoich rodziców.
- Nie ma mowy. Mama Roberta zaprosiła nas dziś na kolację.-
Pani Krystyna odwróciła się do swojej nastoletniej córki
- To wy sobie jedźcie, a ja zanocuję u Bobka.
- Nie ma mowy! Co wy tam będziecie robić!
- MAMO! Jesteśmy przyjaciółmi! A poza tym… Gdybym chciała
się przespać z chłopakiem to z pewnością
nie byłby nim Robert! – zbulwersowana szesnastolatka oparła głowę o siedzenie i
skrzyżowała ręce na piersi
~~III~~
Teraz każdy pyta mnie dlaczego uśmiecham się od
ucha do ucha.
Nic nie jest idealne, ale zyskuje na wartości po stoczeniu walki z moimi lękami
Kochanie mama cię kocha.. Nie ruszaj tego!... zostaw bo się
skaleczysz!.. Odłóż ten nóż !.. Nie tnij się.. To nie ma sensu..
Hmmm…. Skąd ona może wiedzieć czy to ma sens, czy nie ma ?
Przecież nie jest mną i nie ma bladego pojęcia przez co ja teraz przechodzę.
Dorosłym się wydaje, że ich rozstanie nic nie zmienia w moim życiu, nie wpływa
to na moje samopoczucie i ogólny stan psychiczny, mylą się. Mylą się i nawet
nie wiedzą jak bardzo. Pomimo to, że
zawsze jestem ze stali i nie dam sobie nic powiedzieć mam uczucia. Ja również
potrafię kochać, płakać, nienawidzić. Niestety.. Ale nikt nie jest z żelaza!
Każdy z nas może sobie pozwolić na chwilę załamania. Jest to z pewnością
najcięższy okres w życiu. Okres z którym trzeba sobie poradzić, przezwyciężyć
go. Mam świadomość tego, że jest to
cholernie trudne, ale DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ !
- Eli ja jadę do pracy. Proszę cię. Wyjdź z tego pokoju i pójdź do
szkoły.- matka stała przy moich drzwiach i ,błagała’ żebym się jej na oczy
pokazywała. Jedynym znakiem na to, że żyję była głośna muzyka wydobywająca się
z mojego pokoju. Nie miałam najmniejszego zamiaru odezwać się do niej słowem.
Złapałam za torbę i uderzając matkę
drzwiami bez żadnych skrupułów, ominęłam ją i stojąc na schodach rzuciłam tylko
chłodne spojrzenie na podłogę, na której właśnie leżała.
Wybiegłam z mieszkania. Jej widok mnie obrzydza, odraża..
Drażni mnie jej osoba. Tak bardzo brakuje mi tamtych chwil… Chwil, w których
byliśmy szczęśliwą rodziną. A teraz? Teraz to ja się bardzo zmieniłam. Zaczęłam
się ubierać na czarno i kompletnie zmieniłam nastawienie do życia. Przestałam
się uczyć i musze powiedzieć, że jest to całkiem przyjemne. Nie muszę się już
przejmować tym czy dostanę 5 czy 5-. Teraz dostaję same 2 i też żyję. Ludzie się
mnie zaczęli bać. Nie odzywają się do mnie. Omijają mnie raczej szerokim
łukiem. Jedynym wyjątkiem jest grupka chłopaków, z którymi się zakumulowałam.
Tak, ja! Elena Bernacka!
- El idziesz wciągnąć ?
- A co masz?
- Amfe.
- Dawaj. –poszliśmy za szkołę i usiedliśmy na wielkim
kamieniu. Otworzyłam torebeczkę i zaczęłam wciągać proszek. Było tak
przyjemnie.. Tak dobrze.. Zawsze jak się zaciągam tym syfem nie myślę o niczym.
Zapominam dosłownie o wszystkim. Świat staje się piękniejszy !
- Co wy tu robicie !!!- nauczycielka od fizyki złapała mnie
za rękaw i zaczęła mną szarpać, a mnie niestety za wcześnie złapało i zaczęłam
pajacować.
- Mamusiu kocham cię.- zrobiłam do niej maślane oczka i
zaczęłam się szczerzyć
- Co ty dziecko wygadujesz!? – chłopaki oczywiście już
uciekli i zostawili mnie samą z tą okropną babą. Ta zaciągnęła mnie do gabinetu
pielęgniarki i posadziła na kozetce. Kazała tu czekać i się nie ruszać, ale kto
po amfie jest w stanie usiedzieć na miejscu? Wstałam i wychyliłam głowę zza
drzwi. Uciekłam stamtąd i biegłam przed siebie. Nagle wpadłam na kogoś i
upadłam na podłogę. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam jego.. Tego, który
przez cały czas siedzi w mojej głowie. Nie umiem go odpędzić. Niestety… Jest
nieosiągalny. Ale dzisiaj idę na imprezę, domówkę, na której on też będzie.
- Nic ci nie jest? – podał mi dłoń. Tą swoją wielką i silną
dłoń. Pomógł mi wstać. Otrzepałam zadek i wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie
oczka.
- Majoooneeeezzzz….
- Aha. To na razie.- zostawił mnie i sobie poszedł, a ja
nagle otrząsnęłam się i zaczęłam się zastanawiać co ja robię ze swoim życiem.
Przecież to wszystko nie ma najmniejszego sensu, a tak bardo mnie jara,
podnieca, kręci.
Może na tej imprezie zaczną zachowywać się jak zdzira, ale
wiem, że z pewnością będzie mnie to podniecało. Dam z siebie wszystko. Pokażę
mu cycki i zaliczę go. Jeszcze nigdy tego nie robiłam.. Wiem, że jestem już
gotowa. Mogę to zrobić. Mogę to zrobić z Robertem.
~~III~~
- Kochani Lewy przyszedł! – Michał- gospodarz imprezy,
ogłosił wszystkim, że ostatni gość już dotarł. Grupa licząca ponad 30 os
zaczęła imprezę pod nieobecność rodziców Kryńskiego.
Alkohol lał się
strumieniami. Młodzież w wieku od 16 do 21 lat bawiła się niesamowicie. Młode
panienki, których sukienki zakrywały tylko połowę pośladków, a wśród tego
dzikiego tłumu on- Robert Lewandowski z dziewczyna!? Elena nie może w to
uwierzyć! Tak, Robert wszedł do mieszkania z jakąś pindą. Uśmiechali się do
siebie i posyłali sobie słodkie spojrzenia.
Zdenerwowana Bernacka zaczęła iść na żywioł. Wlała w siebie
trzy kolejki i weszła na stół. Zaczęła kręcić namiętnie tyłkiem i pozwalała się
dotykać innym chłopakom. Po pokazie zeszła ze ,sceny” i wyszła na balkon.
Wyjęła z kieszeni maryśkę i miała już zamiar ją wciągnąć, gdy nagle za nią pojawił
się Lewy.
- Co ty robisz? Co to za gówno!?
- Chcesz troszkę? Z chęcią cię poczęstuję.- uśmiechnęła się
zalotnie w kierunku chłopaka
- Poczęstujesz?? Oddaj to!- krzyknął do niej
- Nie! A teraz ty zatańczysz jak ja ci zagram!- pchnęła go
na bujaną ławkę i weszła na niego okrakiem. Odchyliła włosy i zaczęła całować
jego szyję
- Co ty odpierdalasz! – zsunął ją z siebie i omijając zdziwionego
Wojtka w przejściu zaczął poszukiwać w tłumie Zuzki, z którą przyszedł do
Michała
- Kryński widziałeś Zuzkę ?
- Tak. Poszła z Płaskim na górę.
- CO!?
Pobiegł na górę. Na szczęście nie było za późno. Wbiegł do
pokoju w idealnym momencie. Leżała na nim. Chciał odpinać jej stanik, ale nie
zdążył. Robert pociągnął dziewczyną za rękę i kazał się jej ubierać. A Płaski dostał
w mordę, za to, że miał ochotę wykorzystać nieletnią, w dodatku pijaną.
~~III~~
- Robert co to miało znaczyć !? Przestań mi matkować ! Wiem,
że mnie lubisz i chcesz dla mnie jak najlepiej.. Ale to nie znaczy, że musisz
mnie pilnować na każdym kroku!
- Tak!? To co?? Miałem pozwolić mu cię przelecieć !?
- Tak! Może ja tego właśnie chciałam. Nie pomyślałeś o tym
?? On mi się podoba. Fajnie się nam gadało.
- Dziewczyno! O czym ty bredzisz!? Sam nie wierzę w to co
słyszę. – złapał się za głowę i spacerował po wąskim korytarzu w domu swojego
kumpla.- Ja jadę do domu. Zadzwoniłem już po taksówkę. Jedziesz ze mną, czy
masz zamiar się z nim bzyknąć?- dostał po twarzy i z czerwonym policzkiem
wyszedł wściekły z mieszkania.
Wpadł do swojego domu jak burza. Zwalił wszystko co leżało
na szafkach i usiadł na podłodze w salonie. Zakrył twarz w dłonie. To był jego
pechowy dzień. Wojtek się chyba na niego obraził, Elena chciała go uwieźć, a
wisienką na torcie była schlana w trzy
dupy Zuza! Może miała rację i Robert nie powinien wtrącać się w jej życie.. A
może po prostu za dużo wypiła i sama nie wiedziała co plecie?? Można tak gdybać
w nieskończoność. Z pewnością Lewy nie
jest osobą, która poddaje się po jednej porażce. On walczy do końca po swoje.
Tym bardziej, że dużo już przeżył. Wie jak funkcjonuje ten świat. Obiecał
sobie, że da radę i pomoże nie tylko sobie, ale też własnej matce i siostrze.
Jest silnym człowiekiem. Wie czego chcę!
Na morelowym dywanie stoi piękny duży stół. Stół ze szkła.
Szkła ciężkiego… Szkła którego nie da
się tak zwyczajnie rozkruszyć. Kremowego koloru ściany i stojące na parapetach
zielone kwiaty rozświetlały pomieszczenie. Duży telewizor ustawiony na małej
komodzie, przed wielką i wygodną, skórzaną kanapą. I sam Robert opierający się
o ścianę. Trzymał w ręku szklankę, napełnioną do połowy przezroczystym napojem.
Czyżby była to zwykła woda?? Znak oczyszczenia… A może to co zazwyczaj
odstresowuje… Chyba jednak nie.. Pierwsza opcja jest jak najbardziej trafna.
Nie zapominajmy o tym, że Robert jest młody. Ma dopiero 17 i zaczyna sportową
karierę. Chce się pokazać z jak najlepszej strony. Musi przecież zdobyć
zaufanie trenera, by wyjść w pierwszym składzie.
~~III~~
Już z samego ranka w domu młodego piłkarz zawrzało. Wizytę
złożyli mu państwo Rybińscy, poszukujący swojej córki. Zmartwiony Robert,
otwierając im drzwi wiedział, że nie skończy się to dla niego szczęśliwie.
- Dzień dobry. A co państwo tu robią ??
- Przyjechaliśmy po naszą Zuzę. ZUZKA JEDZIEMY! – matka
szatynki spoglądała do środka i krzyczała
- Zaraz, zaraz. Do mnie po Zuzkę??- spytał zdziwiony
zawodnik Legii
- No tak. Przecież sama nam mówiła, że będzie nocowała u
ciebie.- Pani Izabella uśmiechnęła się do chłopaka, lecz szybko uśmiech zszedł
jej z twarzy
- Jej u mnie nie ma i nie było. Proszę poszukać pod tym adresem- poszedł po
kartkę i długopis.. napisał na niej adres Płaskiego i podał państwu Rybińskim- wydaje mi się, że w
tym miejscu znajduje się państwa córka.
- Dlaczego pozwoliłeś jej zostać samej!- pan Władysław
krzyczał na przestraszonego chłopaka
- Dlaczego!? Kazała mi przestać zachowywać się tak jak jej
matka-spojrzał na panią Izę- więc przestałem i poszedłem do domu. Pytałem się
jej czy wybiera się ze mną. Stwierdziła, że nie.. To co miałem zrobić?
Zaciągnąć ją siłą???- zrobił wielkie oczy
- Ty gówniarzu ! Więcej razy się z moją córką nie
zobaczysz!- mocno wzburzony Władysław
Rybiński złapał swą żonę za rękę i jak najszybciej chciał opuścić blok, w
którym znajdowało się mieszkanie młodego Lewandowskiego
- I BARDZO PROSZĘ!!-
odkrzyknął i zamknął za sobą drzwi. Położył się wygodnie przed ekranem
telewizora, ale ta błoga cisz nie trwałą zbyt długo. Jego telefon nie dawał za
wygraną. Robert wstał z zajmowanego wcześniej miejsca i podszedł zobaczyć kto
tak usilnie próbuje się do niego dodzwonić.
- Słucham!- odebrał wkurzony nie patrząc na ekran swojego
telefonu
- Idziemy pobiegać? – po drugiej stronie usłyszał wesoły
głos swojego kumpla
- Pewnie. Za 20 min u mnie pod blokiem.
- Dobra. – rozłączył się i poszedł się przebrać. Założył na
siebie strój treningowy. Przygotowany czekał na Wojtka. Po upłynięciu 20 minut
zszedł na dół. Tam czekał już na niego rozgrzany Szczęsny.
Przesuwamy
się o krok do przodu
Jest źle a dalej iść to szaleństwo czy odwaga?
Oczywiście
każdy z was zastanawia się nad, rozmyśla nad losem biednej i zagubionej Elenki.
Dziewczyny, która została skarana przez los.. Przecież ona nie zasłużyła sobie
na taką karę? Co ona takiego zrobiła, że wszyscy mają ją za nic? Do tego co się
w życiu osiągnie człowiek dochodzi całe życie. Niektórzy dostają wszystko za
darmo… Mają rodziców, którym się świetnie powodzi. Dziadków, którzy przepisują
spadki, albo ciocie i wujków, którzy pomagają tak bezinteresownie. Są na tym
świecie ludzie, którzy nie mają takich wygód, a nawet i przeciwnie… Powodzi im
się beznadziejnie! Cały tydzień czekają na weekend, cały rok na wigilię, a całe
życie na szczęście. Dlaczego na Wigilię?? Bo tylko wtedy czują, że nie są
samotni. Spotykają się całą rodziną przy jednym stole.. A co robią przez cały rok?
Potrafią minąć się ze sobą na ulicy i nie powiedzieć sobie te jednego głupiego
, dzień dobry”.
Elena
jest człowiekiem zagubionym. Ona na różne sposoby poszukuje swojego szczęścia.
I w momencie gdy zostawiają ją wszyscy przyjaciele zdaje sobie sprawę z tego,
ze ona tak naprawdę ich nie ma i nigdy nie miała. Smutna prawda… A jednak
prawda! Chociaż w jej gronie jest jedna osoba, która zawsze była. Dla
popularności, czy z prawdziwej sympatii?? Ta osobą jest, a może była Patrycja.
Wieloletnia przyjaciółka Eleny, która nic o niej nie wiedziała. Nie miała
pojęcia co dzieje się w jej życiu, a jedyną pomoc jaką mogła jej zaoferować to
leki na kaca, lub praca domowa, której Elena nie zrobiła, bo poprzedniej nocy
była na imprezie, albo nie miała na to głowy bo cały wieczór pisała z jakimś
przystojniakiem. Tak wiele złego można o niej powiedzieć, ale pomiędzy tymi
obelgami nie znajdujemy cienia prawdy! Tak, Elena jest chamską nastolatką,
która zwraca uwagę tylko i wyłącznie na dobro swoje i tylko swoje. Tak, jest dziewczyną,
która ma wszystko to czego sobie zapragnie. Aż wreszcie to co w życiu jest
najistotniejsze. Tak, jest osobą, która nie ma przyjaciół, a jedyną osobą przed
którą może się wyspowiadać jest ona sama! Takie są realia życia Eleny! Zrobiła
wszystko by być ta naj w szkole i poza nią! By być efektem pożądania, ale nie
zrobiła nic by mieć w kimś oparcie…
-
Cześć Pati możesz…- zapłakana dziewczyna zadzwoniła do swojej przyjaciółki, ale
po pierwszych trzech słowach usłyszała charakterystyczny dźwięk w słuchawce i
rzuciła telefonem o podłogę.
Po
jakiś 15 minutach bezczynnego gapienia się w sufit musiała podnieść się z
miejsca i pójść otworzyć drzwi. Jej matka pojechała do pracy, a ona jak co
niedzielę odreagowywała sobotni melanż. Złapała za klamkę i nie mogła uwierzyć
w to co widzi.
-
Co się stało? – u progu stała Patrycja z bombonierką w dłoni. Elena nic nie
mówiąc wtuliła się w Malinowską i zaprosiła ją do środka. Patrycja rozglądała
się po wnętrzu domu Bernackiej.. Bo może to i dziwne, ale była tutaj dopiero
pierwszy raz. Adres znała, bo pod tym domem stała co sobotę, ale w środku
znalazła się pierwszy raz
-
Rozgość się i czuj się jak u siebie.- Pati nie mogła uwierzyć w tak drastyczną
zmianę w zachowaniu El. Było to dość dziwne. Jej zachowanie wzbudzało nie małe
podejrzenia u Malinowskiej. Jednak ta nie dała po sobie poznać zdziwienia i
czekała na dalszy ciąg z niecierpliwością.
-
El… Powiesz mi wreszcie co się stało?- bała się o to zapytać. Zawsze jak to
robiła, Bernacka odpowiadała półsłówkami, albo całkiem ją olewała. Zdarzyło się
również zdanie ,, Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy”. To w końcu od czego ona
była? Po co się ma przyjaciółkę ?
-
Powiem.- usiadła obok Pati przy blacie kuchennym. Podała jej jeden kubek, a drugi
trzymała w dłoni. Popijając zimny i orzeźwiający koktajl z pomarańczy wlepiła
swój wzrok w mixer.- Nie jest to wszystko jednak takie proste. Zaraz przyjdzie
moja matka. Jak to się stanie..
-
Co się stanie?- Pat przerwała jej
-
Jak ona przyjdzie! To pójdziemy do mojego pokoju. Nie chcę się zdenerwować …
-
Dobrze.- położyła dłoń na ramieniu Eleny. Ta aż wzdrygnęła. Jednak przyłożyła
swoją dłoń do dłoni przyjaciółki i uśmiechnęła się do niej… Uśmiechnęła się tak
nigdy tego nie robiła. Był to szczery, ciepły uśmiech..
-
Zacznę od tego, że moi rodzice się rozwodzą, albo i już to zrobili. Szczerze
mówią nie interesuje mnie to. I wiem co teraz sobie możesz o mnie pomyśleć. Że
jestem nieczuła i mówię to bez żadnego przejęcia… Nie jest tak Patka… Jest
fatalnie, ale już się z tym uporałam.
-
Tak, wiem.. Przez narkotyki- dopowiedziała i spotkała się ze smutnym wzrokiem
brunetki
-
tak.. ale było i minęło. Jak to mówią.. W żalu robi się różne głupie rzeczy.
Nie chcę do tego wracać. Nie chcę wracać też do rozwodu moich rodziców. Nie
chcę o tym mówić, a tym bardziej myśleć. Chciałam żebyś była. Wiem jak
strasznie traktowałam cię przez te wszystkie lata… Wiem, że czułaś się przez to
fatalnie. Nie zasługiwałaś na to. I przykro mi, że to przeze mnie musiałaś
cierpieć. Dopiero teraz gdy opuścili mnie wszyscy moi znajomi zdałam sobie
sprawę z tego, że nie mam nikogo. Wszyscy odwrócili się ode mnie w potrzebie, a
ty jesteś. Jesteś tu teraz ze mną… Przez to co ci zrobiłam nie powinnaś mnie
teraz słuchać, a jednak jesteś. Patrycja ja wiem, że nigdy ci tego nie mówiłam,
ale teraz to wiem! Wiem, że jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. Obiecuję
ci, że jak ze mną zostaniesz to ja się zmienię. Zmienię się i będę lepszym
człowiekiem. Nie sięgnę więcej po narkotyki, papierosy, ograniczę imprezy..
-
SKOŃCZ! Tylko nie ograniczaj imprez – razem zaczęły się śmiać w niebogłosy.
Niemalże zwijały się ze śmiechu na podłodze, gdy do kuchni weszła matka Eleny.
-
Dzień dobry- podniosły się z podłogi. Patka zachowując normy dobrego zachowania
przedstawiła się rodzicielce swojej kumpeli.
-
Przyprowadziłaś koleżankę- Pani Kasia uśmiechnęła się w ich kierunku
-
yyy Tak! – Elena złapała Patkę za rękę i pobiegła z nią po schodach na pierwsze
piętro, na którym znajdował się jej wielki, różowy pokój.
Duże
białe łóżko stojące przy jednej z czterech ścian. Obok dwie małe szafki nocne,
na których stały lampki w kształcie ust. Naprzeciwko łóżka drewniana toaletka.
Duże lustro i pełno kosmetyków. Oczywiście biurko, różowy dywan na środku pokoju
i wielki, przestronny balkon oraz mała łazienka.
-
Jej. Ale wypas! – zachwycona Patrycja rzuciła się na idealnie pościelone łóżko,
co przyprawiło Elenę o złości, ale postanowiła zachować to dla siebie.
-
Przestań… Wolałabym mieć normalną rodzinę i nie mieć tego- wzruszyła ramionami i wyszła na balkon
-
Żartujesz? Masz wspaniałe życie.
-
Wspaniałe mówisz? Nie mam znajomych, rodziny… straciłam niemalże wszystko na co
kiedyś tak długo pracowałam. Wiesz jak ciężko jest mi się teraz z tego
pozbierać. Nie mam nawet tego, co powinno być dla mnie drobnostką. Nie mam
chłopaka Patka! Ty jesteś od roku z
Adrianem i świetnie się wam powodzi. Widać, że macie się ku sobie, a ja?? Każdy
mi mówi ,, Przecież ty możesz mieć każdego”.. Tsa… Jasne. Tylko szkoda, że ten
,każdy’ leci tylko i wyłącznie na moje cycki, czy też dupę! Przesrane !- weszła
do pokoju i zrobiła to co Patrycja na samym wstępie.
-
Wcale nie jest tak jak opisałaś. Nie jestem już z Adrianem. Kicia ja się z nim
rozstałam pół roku temu- zaczęła się śmiać
-
Oj przepraszam- podniosła się i spojrzała na roześmianą dziewczynę
-
Nie ma za co.. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, ale nie. Nie mamy się ku sobie. Ahhahahahaha
~~III~~
Bo tak to już czasami bywa. W życiu nic nie
jest idealne. Pozory mylą. My jesteśmy tylko kukiełkami, które zostają przesuwane
po macie jak pionki z tradycyjnej gry. Jeden pechowy rzut kostką i wszystko się
wali jak domek z kart. Zaskakujące fakty są tylko z pozoru zaskakujące. Tak
naprawdę my wiedzieliśmy, że to się wydarzy, nie wiedzieliśmy tylko kiedy i z
jakiego powodu. Paradoks powiedziecie? Tak jest! Życie to takie masło maślane,
które jemy na śniadanie! Życie jest
pięknem samym w sobie! Jeden dzień bez śmiechu to dzień stracony, jeden dzień
bez łzy się nie liczy. Bo czasami jesteśmy tak rozbawieni, że nawet bez łez się
nie obejdzie. Jak jest w świecie moich
bohaterów?? Chciałbym byście ich same przeanalizowały… Zrobiły z tego taką
ogólną refleksję, która doprowadzi was do tego jednego, jedynego złotego
środka. Kim jest Elena, Patrycja, Wojtek, Robert, aż w końcu Zuza?? Co ich
łączy, a co dzieli? Jednak pamiętajcie o tym, że miłość ma różne postacie i nie
zawsze przejawiana jest tak, jakbyśmy tego chcieli.
____________________________________________________________________________________________________
____________________________________________________________________________________________________
O
jejciu.. Sama nie wierzę w to co napisałam na końcu :P Hahhaahhah.. Oj te moje
,życiowe ‘ refleksje xD
No
więc tak. Tak jak obiecałam rozdziały miały być dłuższe, więc będą J Mam
nadzieję, że nie zawiodłam was nim aż tak bardzo ;/ No cóż… Jeżeli tak, to
postaram się to nadrobić w drugim odcinku. Ten rozdział miał się pojawić
dopiero na święta, ale mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor i postanowiłam was nim
uraczyć już teraz ! :**
Także
komentujcie, hejtujcie, róbcie co chcecie :D Ale podnieście mi poziom
komentarzy :P Hehhehe.. Wiem, że teraz jest szkoła i takie tam :D Ale mam
nadzieję, że zrobicie to dla mnie, bo ja dla was napisałam takiii dłuuuuuuuugi rozdział :D Taki długi,
że aż nudny :P
Nową bohaterkę możecie już oglądać w zakładce bohaterów :))
PS: z góry przepraszam was za wszystkie błędy, ale jestem już zmęczona, na czytanie takiej ilości tekstu. Jest go dwa razy więcej niż zwykle :P
Pozdrawiam
i całuję Maja :****