niedziela, 4 maja 2014

ZAWIESZENIE

Kochane moje ! 

Nie lubię pisać nic na siłę. To miało mi sprawiać przyjemność,a  stało się przymusem.. Nie mam weny. Póki co muszę zawiesić to opowiadanie. Może w między czasie zacznę pisać nowe :))

O kim byście chciały  przeczytać opowiadanie w moim wykonaniu ?? <3

pozdrawiam Maja :**

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 4 Czy tak może się stać ?



 

Sweet love, sweet love         
Trapped in your love
I found a man I can trust
And boy, I believe in us
So much, so young
I’ve faced on my own

 

Dotykiem twoich dłoni… Ciepłem twojego serca… Zauroczona, zawzięta! Idę nie patrząc w tył. Przed sobą tylko jeden cel, tylko jedna myśl. Nic więcej się nie liczy. Ja, ty i nasza miłość. Niesieni na skrzydłach przez wszystkie przeszkody i przeciwności losu. Sweet love! Tak pięknie brzmi. Magiczny czas i jeden blask, żar miłości, płomiennego uczucia. Przebija mnie jak strzała Amora. Sama w to do końca nie wierzę, ale liczę na jedno skinienie jego dłoni, a będę po niego przywiązana NA ZAWSZE! Chcę usłyszeć ten głos.. Jego ciepły głos i poczuć to niesamowite ciepło bijące wprost z jego rozpalonego, rozgrzanego ciała. Idę przez mgłę. Wyciągam dłoń. Nasze palce się stykają i nagle wszystko pęka niczym bańka mydlana. Nie ma nic. Nie ma nas. Nie ma miłości. Koniec złudzeń i marzeń. Kolejna bajka z serii ,, A mogło być tak pięknie”…


~~III~~


Za prostym uczuciem chciałam wszystkich obdarzyć. Obdarować ich sercem i zmyć brud ze swej twarzy. Chciałam pokochać nie wadząc nikomu, lecz teraz wiem… Że wszystko co chciałam osiągnąć tak cholernie boli. Przezywa moje ciało na wskroś. Zabiera tą lepsza część mnie. Lepszą cześć Eleny Bernackiej. Tej nieczułej i niczym nie wyróżniającej się dziewczyny. Smutna prawda, smutne życie, smutny los.. Podczas tego całego paradoksu dostrzegłam to, że przez całe moje życie miałam przy sobie najlepsza przyjaciółkę na świecie.
- El! Ale jestem szczęśliwa! Wbiegła właśnie do mojego pokoju i rzuciła się na łóżko
- Gadaj! – usiadłam obok niej i z uśmiechem na ustach czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
- Krystian zaprosił mnie na półmetek! AAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!
- AAAAAAAAAAAA!!!!!!!! Ale masz fajnie!!!! Ja chyba pójdę sama- uśmiechnęłam się sztucznie i spojrzałam w jej roziskrzone oczy
- Przestań ! Znajdziesz kogoś !
- Jasne! Wyjdz na ulicę i spytaj się chłopaków, który ma ochotę na zabawę z zołzą!


DWA DNI PÓŹNIEJ 


- El! Mam wspaniałą wiadomość! – rozweselona Patka weszła do budynku szkoły niczym torpeda. Zatrzymana przez woźnego, ponieważ wbiegła w ubłoconych butach , ostudziła swój zapał i już z mniejszym przejęciem zaczęła opowiadać całą historię swojej kumpeli- Było tak …
,, Słoneczny dzień. Promyki największej gwiazdy wdzierają się do pokoju siedemnastolatki gładząc jej policzki, wargi, aż w końcu otwiera ona oczy. Patrzy przez chwilę w biały sufit i myśli o dzisiejszym dniu jak o święcie narodowym. Zerwała się z łóżka i popędziła prosto do łazienki. Zamknęła się na klucz i wsłuchiwała w jęki swojej młodszej siostry- Luizy. Umyła twarz, odświeżyła się i spoglądając w lustro mogła śmiało stwierdzi, że wygląda całkiem nieźle. Brakowało jej tylko odpowiedniego ubrania i była gotowa. W skórzanych spodniach, opinających się na jej niemalże idealnym ciele, bordowej podkoszulce i ciepłym sweterku zbiegła po schodach. Wpadła do kuchni, zabrała ze stołu kawałek chleba, powiedziała do rodziców krótkie ,,cześć” i wyszła przed dom. Czekał tam na nią Krystian z dużym bukietem pudrowych róż. Wręczył je swojej ukochanej i trzymając się za ręce ruszyli przed siebie.
Doszli do dużej galerii handlowej, w której Patka często spotykała się z El. Wchodząc do znanego wszystkim  sportowego sklepu o nawie ,,NIKE” popchnęła się o torbę jakiegoś mężczyzny, który właśnie płacił za swoje zakupy. Podnosząc się i otrzepując spodnie z kurzu spojrzała na Krystiana. Chłopak był niesamowicie rozbawiony, za co dostał od dziewczyny mocnego kuksańca w ramię.
- Bardzo panią prze…. Patrycja!- chłopak spojrzał ze zdzwonieniem w kierunku młodej licealistki. Podał jej rękę. Tym gestem chciał przeprosić, za to, że przewróciła się ona o jego bagaż- A co ty tutaj robisz?
- Ty lepiej gadaj po co ty przyszedłeś. Nie wiedziałam, że piłkarze Legii mają czas na robienie zakupów.- Dziewczyna zaśmiała się pod nosem
- Mają, mają. W sumie śpieszy mi się na trening. A wy jesteście razem ? – oderwał wzrok od swojej wypchanej po brzegi torby treningowej i spojrzał na parę znajomych. Widać, że byli ze sobą bardzo szczęśliwi.
- No tak się złożyło. – pierwszy raz usta otworzył Krystian
- Pewnie razem idziecie na półmetek, nie?
- Tak. A ty z kim ? Z Zuzą ?
- Z Zuzą ? Hahaha a to dobre !-  zaśmiał się – Przecież jej rodzice zabronili mi się z nią widywać. Idę sam- oświadczył i chciał się już pożegnać, ale Patrycja miała ewidentnie idealne rozwiązanie.
- To może wybierzesz się z Eli? Ona by była zachwycona. Założę się, że ty również.- Uśmiechnęła się i z podstępem czekała na krok młodego piłkarza.
- W sumieeee… Powiedz jej że będę po nią w piątek o 19.- Rzucił na od chodnego i wybiegł ze sklepu.”


- Tak. Ty myślisz, że ja ci w to wszystko uwierzę ? – Elena zamknęła książkę i wstając od jednego ze stolików na szkolnej stołówce zbierała się do wyjścia. Przewiesiła torbę przez ramię i zwinnym ruchem ominęła stojącą naprzeciwko niej Patrycję. – Zmyślasz!- krzyknęła nie odwracając się
- Mówię zupełnie poważnie! Z resztą. Nie chcesz to nie wierz! Żebyś w piątek na wieczór nie była zaskoczona jak Lewy stanie przed twoim domem w garniturze i kwiatami w dłoniach. – uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na reakcję kumpeli, która nagle zwolniła tępo. Zatrzymała się i odwróciła na picie.
- Hmmmm- podeszła do Patrycji i delikatnym ruchem położyła swoją dłoń na jej ramieniu- Patka pomyśl! Jak dotąd Lewy nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, a po tej imprezie.. co ja wtedy odwaliłam!
- Byłaś pijana! Moim zdaniem szukasz dziury w całym..- przewróciła oczami i kiwnęła głową w kierunku Lewandowskiego opierającego się o kopiarkę
- Być może, ale nadal wydaje mi się, że jego decyzja jest co najmniej dziwna.- złapała Patrycję za rękę i pociągnęła w kierunku szatni. Przechodząc obok Lewego zarzuciła lekko włosami i spojrzała przez ramię. Ku zdziwieniu Eleny, chłopak złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.  Dotknął chłodną dłonią jej rozpalonego policzka i szepnął coś do ucha.
- EL! EL! Ocknij się ! Co jest z tobą !- Patrycja machała Elenie ręką przed oczami. Stały cały czas w tym samym miejscu, a Bernacka patrzyła się na tyłek Lewego co trochę się uśmiechając
- Sory! Odpłynęłam na moment. – dotknęła dłonią czoła i oparła plecy o szkolne mury. Przez zbyt bujną wyobraźnie straciła właśnie szansę na spytanie Lewego o jego planach wobec niej.


~~III~~


- Stary? Czy to o czym plotkują laski w całej budzie to prawda?- zdezorientowany i w pewnym sensie podłamany Szczęsny podbiegł do Lewandowskiego. Szarpnął go za ramie i odwrócił w swoją stronę.
- O co ci chodzi? – Robert zabrał wydruki z kopiarki i powolnym krokiem ruszył w kierunku sali 42- Nie za bardzo wiem do czego pijesz.
- Zaprosiłeś Bernacką na półmetek!? – Robert zwrócił się do przyjaciela i spojrzał mu głęboko w oczy
- Zdurniałeś!? Zdurniałeś do reszty- zaśmiał się w głos i pociągnął Wojtka za sobą do okna- w dużym skrócie wyglądało to tak. Spotkałem Patkę w galerii. Przyszła tam z chłopakiem.
- To ona ma chłopaka ?
- Możesz nie przerywać? – Wojtek kiwnął głową na znak zgody i czekał na dalszy ciąg historii- No więc spotkałem ją i jego… Coś tam gadaliśmy, że nie mam z kim iść i że ona nie ma.
- Kto? Patka?
- WOJTEK ! Rusz głową ! ELENA ! E. L. E. N. A. Kumasz ?
- Jasne.
- No i coś tam bąknąłem pod nosem, że będę po nią o 19.- zaśmiał się i spojrzał na równie rozbawionego kolegę.- i tu zaczyna się mój plan.- poruszył teatralnie brwiami – Zamiast mnie pod jej domem zjawisz się ty. PIONA!
- Tyyyy.. To wcale nie jest takie głupie jakby się mogło wydawać na samym początku. Zamiast ciebie pójdę ja! Tak ! To znakomity plan !
- Myślałem że dłużej zajmie ci rozkminianie tego znakomitego pomysłu, ale nie było najgorzej- Lewy zaśmiał się głośno i popatrzył na swojego przyjaciela, którego mina mówiła sama za siebie. – Pamiętaj żeby przyjść po nią o 19 !- krzyknął i udał się przed siebie. Otworzył drzwi i spóźniony, wraz z Wojtkiem wszedł do sali 42, do Sali geograficznej gdzie czekała już na nich zdenerwowana nauczycielka stojąca ze wskaźnikiem  w dłoni.
- Szczęsny! Lewandowski! Pod tablice !
- Zaraz się zacznie…- Wojtek wypowiedział  po cichu i przez zęby zbędne słowa, przez które dostał po głowie wskaźnikiem.- Ała!- Zaczął masować obolałe miejsce i z kwaśną miną zerkał na, jak zwykle, rozbawionego kolegę
- Pracujecie na ocenę, więc radzę się skupić. Szczególnie tobie Wojtku, ponieważ twoja sytuacja do najlepszych nie należy.- odkrząknęła i podała chłopakowi wskaźnik.- wskaż na mapie proszę Zjednoczone Emiraty Arabskie, a Robert pokaże wszystkim gdzie znajduje się Uzbekistan. – z założonymi rękami  na piersiach czekała na odpowiedz chłopaków. Była niemalże przekonana, że nie dadzą oni rady i z czystym sumieniem będzie mogła postawić im po jednej jedynce za  zachowanie na lekcji. Niestety jej przypuszczenia nie były trafne. Lewy szybko uporał się ze swoim zadaniem. Zawsze interesował się geografią i położenie żadnego państwa nie było mu obce. Gorzej jednak było z jego kolegą, który po dłużysz przemyśleniach i odebraniu ,,znaku dymnego” od Lewego zaznaczył na mapie mały punkt, który miał oznaczać zakończenie zadania. – Jestem zdumiona tym co przed chwilą zobaczyłam.- z szeroko otwartymi oczami spoglądała w stronę przyjaciół.- siadajcie. Dzisiaj wam się upiekło, co nie znaczy, że tak będzie zawsze.- pogroziła  w ich kierunku palcem i kazała usiąść.
Do końca lekcji pozostało już tylko 15 min. Lewy co trochę zerkał na zegar wiszący nad tablicą. Gdy wskazał on godzinę 13.30 spakowany ruszył w stronę drzwi wyjściowych, by jak najszybciej znaleźć się w domu, przepakować się, wrzucić wszystko co niezbędne do torby i ruszyć na trening. Codziennie z wielkim zaangażowaniem przyjmował coraz to cięższe zadania od trenera Legionistów. Mordercze treningi pochłaniały znaczną część jego czasu wolnego, przez co nie miał siły na naukę, ani czasu na zasłużony odpoczynek.



~~III~~


Piątek, piątek, piątek.. To właśnie dziś drugoklasiści III liceum będą mogli zabalować, odgonić od siebie złe myśli i odpocząć  w gronie przyjaciół i kumpli z klasy. Modnie ubrane dziewczyny będą lśniły na parkiecie, dodając blasku i wyrafinowanej delikatności swoim drugim połówką, bądź partnerom do tańca. To właśnie  w takie dni najlepsi makijażyści, wizażyści i fryzjerzy są najbardziej obleganymi instytucjami. Pieniądze przelewają się  do ich rąk. Lecą niczym woda z kranu.  Każdy chce dobrze wyglądać, prezentować się niemalże najlepiej. Czasami nawet takie małe detale, jak bransoleta, czy pierścionek mogą zadecydować o tym jakie zdanie będzie miała o nas pozostała reszta imprezowiczów.


~~III~~


Gotowa do wyjścia czekała na swojego partnera. Usiadła wygodnie na sofie w salonie i przyglądała się czubkom swoich drogich butów, które zostały wykonane dla niej na tę szczególną, wyjątkowa okazję. Musiała się czymś wyróżniać. Nie dopuszczała do siebie myśli, że jakaś dziewczyna na sali będzie paradowała w tym samym obuwiu, sukience, dodatkach. Elena była perfekcjonistką! Zawsze ta najlepsza, dająca przykład innym koleżanką i kolegą. Musiała pokazać klasę, w końcu nie pokaże się tam z byle kim. Robert… Robert Lewandowski. Wzdycha do niego pół dziewczyn z jej klasy, a gdy stanie on u boku El, cała sala będzie się patrzyła tylko w ich stronę.

- Córciu załóż tą kolię.- Mama szanownej imprezowiczki wkroczyła zgrabnym krokiem do salonu i usiadła naprzeciwko córki, podając jej pudełeczko z Apart’u. Elena przyjęła podarunek i otworzyła go z niemałym zaciekawieniem. W środku znajdowało się cudo! Cudo nie do opisania! Piękny, połyskujący drobiazg? Można go tak nazwać? Oczywiście robił on niesamowite wrażenie na Elenie, a co dopiero na jej rówieśniczkach. – Podoba ci się?
- Mamo jest piękna!- wstała z miejsca i pierwszy raz od dość długiego czasu, zawiesiła się na szyi swojej rodzicielki.- Dziewczyny padną! Oszaleją! Będą mi zazdrościć.
- Nawet mi nie powiedziałaś z kim idziesz.- Małgorzata znacznie posmutniała. Oparła się skórzany fotel i wpatrywała w rozpromienioną i niczym nie przejmującą się córkę.
- Z Robertem. Pokochasz go od pierwszego wejrzenia!- mówiła to z wielkim przejęciem i właśnie wtedy zadzwonił dzwonek. Podskoczyła lekko do góry, nałożyła na swoje delikatne i maleńkie stopy wysokie szpilki i ruszyła przed siebie, wprost do drzwi wejściowych. Odkaszlnęła, złapała za klamkę, nabrała powietrze w płuca i  otworzyła drzwi przeżywając tym samym niemałe zaskoczenie.- WOJTEK !!! Co do cholery! Gdzie Robert!? – zaczęła wrzeszczeć. Nie mogła się opanować. Była zła! Zła na siebie, Roberta, Wojtka, ale przede wszystkim na Patkę. W końcu to ona namówiła ją na spotkanie z boskim Lewandowskim, a z tłumaczeń Wojtka wynika jednoznacznie, że Lewy wcale nie miała na myśli siebie.
- … i dlatego jestem tu ja! – powiedział entuzjastycznie rozkładając szeroko dłonie.
- A z kim idzie ten drugi pajac?- założyła ręce na piersi i obleciała Wojtka wzrokiem od góry do dołu. Trzeba przyznać, że wyglądał nieco inaczej. Garnitur, muszka, idealnie ułożone włosy i te perfumy.. Ahh… zakręciły się koło nosa Eleny.
- Z Zuzką, ale czy to ważne? Chodź bo się spóźnimy.- Złapał ją za rękę i wyciągnął z domu. 


Zdążyła tylko złapać za małą kremową torebkę, która pasowała kolorystycznie do jej sukienki z odkrytymi ramionami i dłuższym tyłem. Na ręce nałożyła krótki, biały kożuszek, a jej diamentowe buty dopełniły całość ubioru. Począwszy od jej długich kręconych lokach, koli na szyi, skończywszy na bransoletce na kostce i butach. – Pięknie dziś wyglądasz.- Wojtek jednoznacznie stwierdził, spoglądając kątem oka na swoją towarzyszkę. Otworzył jej drzwi od samochodu, w którym miejsce kierowcy zajmował już jego ojciec Maciej.
- Ty również dobrze się prezentujesz.- Złapała za dół sukienki i zgrabnym ruchem znalazła się w środku auta. Wojtek był wniebowzięty ! Usłyszał taki komplement, z usta tak pięknej i wyjątkowej dla niego dziewczyny. Nie spodziewał się, że ten wieczór tak dobrze się zacznie. Wydawało mu się, że Elena będzie stawiała opory, w końcu to nie jego oczekiwała przed swoimi drzwiami, nie dla niego się tak wystroiła.

 

 

In the night, I hear 'em talk
The coldest story ever told
Somewhere far along this road, he lost his soul to a woman so heartless
How could you be so heartless?
Oh, how could you be so heartless?

 

 

- Witamy wszystkich bardzo serdecznie ! Rozpoczynamy zabawę ! Mamy nadzieję, że wyjdziecie stąd w pełni szczęśliwi i zadowoleni.. Życzymy dobrej zabawy do białego rana. Półmetek uważam za otwarty.- krótkie przemówienie pani dyrektor i zabawa rozpoczęta. Wszyscy goście już na sali.. pozajmowali swoje miejsca. Brakowało tylko jednej pary. Z opóźnieniem przez parkiet kroczył Wojtek z Eleną. Był to celowy zamiar panny Bernackiej. Chciała się pokazać, być zauważoną i w centrum uwagi.
Gdy tylko doszli do swojego stolika, El złapała Patkę za ramię i zaprowadziła na ubocze.
- Coś ty zrobiła! Miałam przyjść z Lewym! – wściekła patrzyła na rozbawioną przyjaciółkę- I z czego się tak cieszysz?
- Bo nie miałam pojęcia, że oni cię tak wykiwają hahahah- zaczęła się głośno śmiać i kiwnęła głową w kierunku Lewandowskiego i Rybińskiej.- Spójrz co ona na siebie założyła. Wygląda jakby przyszła w worku po ziemniakach.
- Dobra. Słuchaj uważnie. Plan jest taki. Nie myślałam nad nim długo, bo nie miałam pojęcia, że przeszkodą będzie ten cymbał Szczęsny. Usiądę obok Lewego i Zuzy, obleję go sokiem, wodą, czym kol wiem.. W każdym bądź razie zaleję mu spodnie, bo koszuli trochę szkoda. Zacznę go wycierać. Wiesz, podnieci się i te sprawy. Zaciągnę go do toalety i jakoś go uwiodę- zadowolona mrugnęła okiem
- Ale ty nie…
- Głupia jesteś !!! Zacznę się z nim całować, ale nic więcej!
- A do czego jestem ci potrzebna ja?- wskazała niepewnie na siebie
- Musisz odciągnąć uwagę Wojtka i Zuzki, żeby nie było ich w tym momencie przy nas. – Złapała Malinowską za ręce i poszła się przywitać z pozostałymi gośćmi.


~~III~~


Impreza trwała w najlepsze. Elena dostrzegła samotnie siedzącego Roberta przy stole i postanowiła wcielić swój plan w życie, uprzednio dając znak Patce, by wiedziała, że nadszedł czas działania.
- Czemu tak sam siedzisz? – nalała sobie wody, upiła łyk i postawiła szklankę  na skraju stołu.
- Zakręciło mi się w głowie, a gdzie Wojtek?- Lewy złapał się za głowę
- Poszedł z kolegami na zewnątrz, a że ja nie miałam ochoty, to zostałam sama.- uśmiechnęła się do niego i spojrzała mu prosto w oczy. Nie miała jednak pojęcia o tym co się za chwile stanie i że jej cały misterny pójdzie w pizdu! Może nie tak do końca… bo z  tego mogą wyrosnąć lepsze owoce, ale nie chciała tego doświadczyć właśnie w ten sposób.
Zamulony Lewandowski sięgał po mandarynkę. Zabierając ją z powrotem zahaczył ręką o stojącą na brzegu szklankę, wylewając tym samym całą jej zawartość na drogą sukienkę Eleny.
- ROBERT!!!!- krzyknęła, a do jej ust cisnęły się same najgorsze przekleństwa. Starała się opanować. Zaczęła głęboko oddychać. Lewy pociągnął ją za sobą do toalety. ( czyli, że druga część planu jest jeszcze aktualna?) i tam zaczął wycierać pomoczony materiał.
- Boże… Bardzo cię przepraszam. Ja nie.. Nie chciałem tego zrobić.- był roztrzęsiony. Nie wiedział co ma zrobić najpierw.
- Zostaw już to. To była tylko woda. Pewnie zaraz wyschnie.- dotknęła jego trzęsącej się dłoni i spojrzała mu głęboko w oczy. Przysunęła się bliżej niego. Można powiedzieć, że bliżej już nie mogła. Swoją dłonią gładziła jego chłodny policzek, aż w  końcu wpiła się  w jego usta z taką zachłannością. Widać było, że Lewemu to jak najbardziej odpowiada. Nie miał zamiaru przerywać tej przyjemności. Tym bardziej, że  miał świadomość tego, że swoją skromną osobą pociąga Elenę, a ten pocałunek podnieca ją jeszcze bardziej. Trwali tak dłuższą chwilę. Pech jednak chciał, że toaleta była wspólna i na czas zjawili się tak Wojtek z Zuzą. Stanęli jak wryci, gdy zobaczyli swoich partnerów w dość nietypowej sytuacji.
- Nie podoba ci się co !!! SKURWYSYN JEBANY!!!! Myślisz, że jesteś taki fantastyczny i święty! Jak możesz! Wiecznie tylko kłamiesz!- Szczęsny nie wytrzymał. Podszedł do pary i rozdzielił ich, tym samym pozbawiając ich dalszej wymiany uczuć.
- A ty suko ! Co sobie wyobrażasz! Zwykła dziwka z ciebie! – Zuza zaczęła szarpać Elenę
- Przypominam, że to nie Elena chciała się puścić na ostatniej imprezie – Odezwał się lewy, który w odwecie za te słowa oberwał w policzek od Zuzki
- A ty co się nagle taki Herkules zrobiłeś ! Już zapomniałeś jak wyzywałeś Elenę!? A teraz jak gdyby nigdy nic liżesz się z nią w kiblu? Ścierwo !- Wojtek odwrócił się na pięcie i chciał wyjść
- Co ty powiedziałeś !?- Lewy złapał go za marynarkę, odwrócił w swoją stronę i popchnął na ścianę.- Nie będziesz mnie obrażał, bo sobie na to nie zasłużyłem, rozumiesz? – przyłożył mu palec do klatki piersiowej.

 

 

Co teraz mnie nie zabije
Może uczynić mnie tylko silniejszym
Chce, żebyś się pospieszyła teraz
Bo nie mogę czekać dłużej
Wiem, ze musiałem być teraz w porządku
Bo nie mogę stać się gorszym
Potrzebuje cię właśnie teraz

 

 


Przyszła zawzięta, twarda, nieugięta. Stanęła na środku pokazując swoją władzę. Jednym gestem mogłaby sprawić, że każdy kto stanie jej na drodze do szczęścia zostanie zwyczajnie zniszczony przez nią i jej pożal się Boże świtę.
W jeden dzień odeszła od dawnych stereotypów i w jeden dzień je na nowo zyskała. Pokazała, że ona zawsze dostaje to czego pragnie i nikt, ani nic jej w tym  nie przeszkodzi.  Jej zdobyczą był Lewy. Zwykły prosty chłopak, którego nie tak łatwo podejść. Ale czy ten pocałunek na półmetku, był jego oznaką miłości do niej? Czy teraz El może w całe szkole szczycić się mianem jego nowej dziewczyny? Czy tak może się stać? Przecież żadne z nich nie wypowiedziało do siebie ani jednego słowo, które mogłoby to potwierdzić. Tym jednym zapomnieniem Robert zranił dwie najważniejsze mu osoby. Wojtka, którego zna prawie od zawsze i Zuzkę, która kiedyś była w nim zakochana po uszy.


Wrócił do domu. Rzucił się na łóżko i patrzył w sufit. Miał mętlik w głowie. Przecież, Elena wcale mu się  nie podoba. Po co to zrobił? Dla zabawy, rozrywki? Teraz przez cały czas ma w głowie tylko ta sytuację i twarz drobnej brunetki…. Mowa o Zuzce. Jak on ją teraz za to wszystko przeprosi? Zepsuł jej nie tylko zabawę, humor, ale tym samy pokazał, że nie ma ona na co liczyć  z jego strony, a przecież sam tak bardzo chce się do niej zbliżyć. Cały czas wspomina moment na cmentarzu, gdy tak nagle zjawiła się obok niego. Był taki szczęśliwy, a później ta pamiętna impreza.. Był o nią cholernie zazdrosny. Jak wrócił do domu, nie wiedział co ma z sobą zrobić. I jeszcze ta wizyta jej rodziców…


_____________________________________________________________________________
Moje kochane czytelniczki !! <3 
Pragnę was na wstępie strasznie przeprosić. Nie miałam pojęcia, ze tak wyjdzie. Problemy mi się strasznieee nawarstwiły. Jeden gonił drugi :) Przez to wszystko doszłam do wniosku, że Faceci to nic nie warte skurwysyny xd Ale to tylko moje zdanie i nie chcę w żaden sposób was tym urazić.  
Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszystko i postaracie sie mnie zrozumieć :) 
Byłam z wami i mam nadzieję, że zaczynam powoli wracać :) jeszcze do końca wszystkiego nie ogarnęłam, ale mam nadzieję, że to sie szybko zmieni :*

Jeżeli chodzi o rozdział .. Błagam was.. bądźcie wyrozumiałe :P Zaczęłam go pisać jakieś dwa miesiące temu :/ Dlatego początek jest takiej kiepskiej jakości. Miałam w tym pokazywać fragmenty mojego życia, więc kto sprytny to sie domyśli :P

Czytajcie, komentujcie :) 
Pozdrawiam, całuję Maja :***** <3

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 3 Dalej iść to szaleństwo, czy odwaga?



 

Takie chwile kiedy zamykamy oczy i wracamy do tych dni jeszcze raz- subtelny uśmiech i cichuteńki płacz!

 

- Wojtek! Wojtek ja wracam do domu. – odwrócił się na pięcie i zostawiając swojego przyjaciela z Eleną na rękach oddalał się coraz dalej.
- O zostawisz mnie samego!- Szczęsny krzyknął za nim, a ten się zatrzymał i spojrzał do tyłu przez swoje ramię
- A wiesz chociaż gdzie ona mieszka?- wypuścił powietrze z płuc i spojrzał na śpiącą Elenę
- No niby wiem.. Tzn.. Wiem na jakiej ulicy, ale nie mam pojęcia pod którym numerem- skrzywił się i o mały włos nie wypuściłby dziewczyny ze swoich rąk
- Dobra. Pomogę ci. Ale- uniósł palec ku górze i ostudził tym samym zapał Wojtka – Ale później wracamy prosto do domu, bo ja mam jutro pierwszy trening i nie chcę go zawalić.
- Tak jest panie kapitanie!

Była 1 w nocy, a Wojtek i Robert cały czas krążyli po ulicy, której kompletnie nie znali. Pukali do różnych domów, ale zazwyczaj odpowiadała im głucha cisza, albo wyzwiska rzucane w ich kierunku, przez sąsiadów. Aż wreszcie natrafili na ten właściwy. Na skrzynce przed domem widniał napis , Bernaccy’. Weszli niepewnie przez furtkę i zadzwonili dzwonkiem do drzwi. Otworzyła je wystraszona kobieta. Na widok Eleny od razu otrzeźwiała. Zabrała ją z rąk Wojtka i mocno do siebie przytuliła całując ją w czoło. Zatrzasnęła drzwi przed nosem Wojtkowi i Lewemu, po czym zabrała swoją małą dziewczynkę do słodkiego różowo, fioletowego pokoiku. Położyła ją na miękkim łóżku i okryła po samą szyję białą kołderką. Ani me ani be! Zero podziękowania dla chłopaków. Zachowała się tak, jakby ich tam wgl nie było. Zbagatelizowała sprawę i uznała ją za niewartą wspominania. Położyła się obok córki i zasnęła razem z nią.

- Stary! Czy ty to widziałeś?- Zaskoczony szczęsny podrapał się po głowie
- Ahhahahahahh… To była twoja przyszła teściowa. Jakaś postrzelona babka! Hahhahaha- Lewy zwijał się ze śmiechu.- Nie dość, że dziewczyna alkoholiczka, to jeszcze nienormalna teściowa.
- Głupek- Wojtek uderzył kumpla w ramię i wyszedł z ogródka Bernackich kierując się prosto do mieszkania Lewego.
- No ale serio. Ty musisz się nad tym wszystkim poważnie zastanowić stary. Wiesz jak to mówią, że kiedyś córka będzie taka sama jak była jej matka.
- Idiota! Elena to cudowna dziewczyna… Ma takie wspaniałe miodowe oczęta i takie śliczne włoski.. Ahhhh..
- Ahhh.. Żebyś się czasami nie zesrał na jej punkcie.
- Zamierzam zabrać ją na półmetek i studniówkę. Ciekawe z kim ty pójdziesz.- Szczęsny odgryzł się przyjacielowi
- Ty się już o mnie nie martw. Może zabiorę jej koleżaneczkę – zaśmiał się w głos
- Patrycję?
- nom. Podwójna randka- wybuchnął śmiechem, a zaraz za nim czynność powtórzył Wojtek
- Ale z ciebie kawalarz!


~~III~~


Kim jestem ? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Goni za mną całe pasmo nieszczęść. Po śmierci taty zacząłem się zastanawiać nad sensem ludzkiego życia. Jest już tydzień po pogrzebie. Siedzę na grobie ojca i spoglądam tępo przed siebie. Chłodne powietrze mrozi grób taty i mnie od  środka. Zamykam oczy  wracam wspomnieniami do chwil, w których byłem tak szczęśliwy. Spuściłem głowę i poczułem kogoś dłoń na moim ramieniu. Delikatnie podniosłem wzrok. Stała za mną młoda brunetka. Bardzo mi kogoś przypominała.

- Wiem, że cierpisz. Pamiętam jeszcze jak twój tata zaprosił mnie do was na obiad. Miałeś wtedy straszną minę.- zaśmiała się i spojrzała w moje załzawione oczy – Ty mnie nie poznajesz, prawda? – przeraziło mnie to pytanie. Wiedziałem, że skądś ją znam, kojarzę.
- Nie do końca. – odpowiedziałem krótko
- A nazwisko Rybińska kojarzysz? – i znów posłała w moją stronę ciepły uśmiech
- Zuza? Zuza Rybińska ? – automatycznie wstałem z miejsca i przytuliłem się do mojej rozmówczyni.- Tyle lat cię nie widziałem. Bardzo się zmieniłaś.
- A ty nie. Nadal jesteś takim samym Bobkiem, jakim byłeś kiedyś. – szturchnęła mnie delikatnie w ramie. Usiadła na ławeczce i poklepała miejsce obok siebie. Jak mogłem jej nie poznać !?
Zuza to moja dawna ,,miłość’’, o ile tak można wgl to nazwać. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wszędzie wychodziliśmy razem. Moi kumple nie raz byli wściekli o to, że wiecznie przychodzę z dziewczyną, która ,, psuje nam szyki”. Ale ja to miałem gdzieś! Później dołączył do nas Wojtek i z dwójki zrobiła się Święta Trójcą, lub jak kto woli Trzech Muszkieterów.
- Na długo przyjechałaś??
- Na stałe. – Az otworzyłem usta z zaskoczenia. Wiedziałem, że teraz już będzie tak jak kiedyś, że coś się zmieniło i coś się zaczyna. Pomimo wszystko śmierć mojego taty dała mi dużo do myślenia. Teraz mam zupełnie inny pogląd na świat. Chyba zacznę się Cieszyć z błahostek i okazywać radość tyk, którzy na nią zasługują. Zacznę mieć w dupie wrogów i ludzi, którzy wbijają szpile każdemu, kto krzywo się na nich spojrzy, bądź nie jest ubrany tak jak powinien.
- Serio??
- nie cieszysz się?
- Co!? SKACZĘ Z RADOŚCI! – wydarłem się, a Zuzka od razu sprowadziła mnie do pionu
- Jesteś na cmentarzu! – złapała mnie za kurtkę i pociągnęła w dół. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w policzek
- Mam swoje mieszkanie. Jak chcesz możesz ze mną zamieszkać.
- Nie każdy ma tak dobrze jak ty Lewandowski. Przyjechałam z rodzicami. – kiwnęła głową w kierunku państwa Rybińskich
- Ja mam dobrze? Ty to chociaż..
- Ciiii… nie kończ. Wiem co miałeś na myśli. Przepraszam. – położyła głowę na moim ramieniu.
- To skoro nie chcesz ze mną mieszkać, to zostań u mnie na jedną noc, Pogadamy.
- Jak moi rodzice się zgodzą to pewnie wpadnę.
- Ok. W takim razie będę czekał.


~~III~~


Zuza wstała z ławeczki i poszła w stronę auta jej rodziców.  Zajęła w nim miejsce i spojrzała przez szybkę, która automatycznie zaparowała. Przetarła ją rękawem i położyła na niej dłoń.
- Robert zaprosił mnie dzisiaj do siebie na noc.- nie odrywając wzroku z szyby mówiła do swoich rodziców.
- Nie ma mowy. Mama Roberta zaprosiła nas dziś na kolację.- Pani Krystyna odwróciła się do swojej nastoletniej córki
- To wy sobie jedźcie, a ja zanocuję u Bobka.
- Nie ma mowy! Co wy tam będziecie robić!
- MAMO! Jesteśmy przyjaciółmi! A poza tym… Gdybym chciała się przespać z chłopakiem to  z pewnością nie byłby nim Robert! – zbulwersowana szesnastolatka oparła głowę o siedzenie i skrzyżowała ręce na piersi

 

 

~~III~~


Teraz każdy pyta mnie dlaczego uśmiecham się od ucha do ucha.

Nic nie jest idealne, ale zyskuje na wartości po stoczeniu walki z moimi lękami

 

Kochanie mama cię kocha.. Nie ruszaj tego!... zostaw bo się skaleczysz!.. Odłóż ten nóż !.. Nie tnij się.. To nie ma sensu..

Hmmm…. Skąd ona może wiedzieć czy to ma sens, czy nie ma ? Przecież nie jest mną i nie ma bladego pojęcia przez co ja teraz przechodzę. Dorosłym się wydaje, że ich rozstanie nic nie zmienia w moim życiu, nie wpływa to na moje samopoczucie i ogólny stan psychiczny, mylą się. Mylą się i nawet nie wiedzą jak bardzo. Pomimo to,  że zawsze jestem ze stali i nie dam sobie nic powiedzieć mam uczucia. Ja również potrafię kochać, płakać, nienawidzić. Niestety.. Ale nikt nie jest z żelaza! Każdy z nas może sobie pozwolić na chwilę załamania. Jest to z pewnością najcięższy okres w życiu. Okres z którym trzeba sobie poradzić, przezwyciężyć go.  Mam świadomość tego, że jest to cholernie trudne, ale DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ !
- Eli ja jadę do pracy.  Proszę cię. Wyjdź z tego pokoju i pójdź do szkoły.- matka stała przy moich drzwiach i ,błagała’ żebym się jej na oczy pokazywała. Jedynym znakiem na to, że żyję była głośna muzyka wydobywająca się z mojego pokoju. Nie miałam najmniejszego zamiaru odezwać się do niej słowem. Złapałam  za torbę i uderzając matkę drzwiami bez żadnych skrupułów, ominęłam ją i stojąc na schodach rzuciłam tylko chłodne spojrzenie na podłogę, na której właśnie leżała.

Wybiegłam z mieszkania. Jej widok mnie obrzydza, odraża.. Drażni mnie jej osoba. Tak bardzo brakuje mi tamtych chwil… Chwil, w których byliśmy szczęśliwą rodziną. A teraz? Teraz to ja się bardzo zmieniłam. Zaczęłam się ubierać na czarno i kompletnie zmieniłam nastawienie do życia. Przestałam się uczyć i musze powiedzieć, że jest to całkiem przyjemne. Nie muszę się już przejmować tym czy dostanę 5 czy 5-. Teraz dostaję same 2 i też żyję. Ludzie się mnie zaczęli bać. Nie odzywają się do mnie. Omijają mnie raczej szerokim łukiem. Jedynym wyjątkiem jest grupka chłopaków, z którymi się zakumulowałam. Tak, ja! Elena Bernacka!
- El idziesz wciągnąć ?
- A co masz?
- Amfe.
- Dawaj. –poszliśmy za szkołę i usiedliśmy na wielkim kamieniu. Otworzyłam torebeczkę i zaczęłam wciągać proszek. Było tak przyjemnie.. Tak dobrze.. Zawsze jak się zaciągam tym syfem nie myślę o niczym. Zapominam dosłownie o wszystkim. Świat staje się piękniejszy !
- Co wy tu robicie !!!- nauczycielka od fizyki złapała mnie za rękaw i zaczęła mną szarpać, a mnie niestety za wcześnie złapało i zaczęłam pajacować.
- Mamusiu kocham cię.- zrobiłam do niej maślane oczka i zaczęłam się szczerzyć
- Co ty dziecko wygadujesz!? – chłopaki oczywiście już uciekli i zostawili mnie samą z tą okropną babą. Ta zaciągnęła mnie do gabinetu pielęgniarki i posadziła na kozetce. Kazała tu czekać i się nie ruszać, ale kto po amfie jest w stanie usiedzieć na miejscu? Wstałam i wychyliłam głowę zza drzwi. Uciekłam stamtąd i biegłam przed siebie. Nagle wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę. Podniosłam głowę do góry i ujrzałam jego.. Tego, który przez cały czas siedzi w mojej głowie. Nie umiem go odpędzić. Niestety… Jest nieosiągalny. Ale dzisiaj idę na imprezę, domówkę, na której on też będzie.
- Nic ci nie jest? – podał mi dłoń. Tą swoją wielką i silną dłoń. Pomógł mi wstać. Otrzepałam zadek i wlepiłam swój wzrok w jego niebieskie oczka.
- Majoooneeeezzzz….
- Aha. To na razie.- zostawił mnie i sobie poszedł, a ja nagle otrząsnęłam się i zaczęłam się zastanawiać co ja robię ze swoim życiem. Przecież to wszystko nie ma najmniejszego sensu, a tak bardo mnie jara, podnieca, kręci.

Może na tej imprezie zaczną zachowywać się jak zdzira, ale wiem, że z pewnością będzie mnie to podniecało. Dam z siebie wszystko. Pokażę mu cycki i zaliczę go. Jeszcze nigdy tego nie robiłam.. Wiem, że jestem już gotowa. Mogę to zrobić. Mogę to zrobić z Robertem.


~~III~~


- Kochani Lewy przyszedł! – Michał- gospodarz imprezy, ogłosił wszystkim, że ostatni gość już dotarł. Grupa licząca ponad 30 os zaczęła imprezę pod nieobecność rodziców Kryńskiego. 

Alkohol lał się strumieniami. Młodzież w wieku od 16 do 21 lat bawiła się niesamowicie. Młode panienki, których sukienki zakrywały tylko połowę pośladków, a wśród tego dzikiego tłumu on- Robert Lewandowski z dziewczyna!? Elena nie może w to uwierzyć! Tak, Robert wszedł do mieszkania z jakąś pindą. Uśmiechali się do siebie i posyłali sobie słodkie spojrzenia.

Zdenerwowana Bernacka zaczęła iść na żywioł. Wlała w siebie trzy kolejki i weszła na stół. Zaczęła kręcić namiętnie tyłkiem i pozwalała się dotykać innym chłopakom. Po pokazie zeszła ze ,sceny” i wyszła na balkon. Wyjęła z kieszeni maryśkę i miała już zamiar ją wciągnąć, gdy nagle za nią pojawił się Lewy.
- Co ty robisz? Co to za gówno!?
- Chcesz troszkę? Z chęcią cię poczęstuję.- uśmiechnęła się zalotnie w kierunku chłopaka
- Poczęstujesz?? Oddaj to!- krzyknął do niej
- Nie! A teraz ty zatańczysz jak ja ci zagram!- pchnęła go na bujaną ławkę i weszła na niego okrakiem. Odchyliła włosy i zaczęła całować jego szyję
- Co ty odpierdalasz! – zsunął ją z siebie i omijając zdziwionego Wojtka w przejściu zaczął poszukiwać w tłumie Zuzki, z którą przyszedł do Michała
- Kryński widziałeś Zuzkę ?
- Tak. Poszła z Płaskim na górę.
- CO!?

Pobiegł na górę. Na szczęście nie było za późno. Wbiegł do pokoju w idealnym momencie. Leżała na nim. Chciał odpinać jej stanik, ale nie zdążył. Robert pociągnął dziewczyną za rękę i kazał się jej ubierać. A Płaski dostał w mordę, za to, że miał ochotę wykorzystać nieletnią, w dodatku pijaną.


~~III~~


- Robert co to miało znaczyć !? Przestań mi matkować ! Wiem, że mnie lubisz i chcesz dla mnie jak najlepiej.. Ale to nie znaczy, że musisz mnie pilnować na każdym kroku!
- Tak!? To co?? Miałem pozwolić mu cię przelecieć !?
- Tak! Może ja tego właśnie chciałam. Nie pomyślałeś o tym ?? On mi się podoba. Fajnie się nam gadało.
- Dziewczyno! O czym ty bredzisz!? Sam nie wierzę w to co słyszę. – złapał się za głowę i spacerował po wąskim korytarzu w domu swojego kumpla.- Ja jadę do domu. Zadzwoniłem już po taksówkę. Jedziesz ze mną, czy masz zamiar się z nim bzyknąć?- dostał po twarzy i z czerwonym policzkiem wyszedł wściekły z mieszkania.

Wpadł do swojego domu jak burza. Zwalił wszystko co leżało na szafkach i usiadł na podłodze w salonie. Zakrył twarz w dłonie. To był jego pechowy dzień. Wojtek się chyba na niego obraził, Elena chciała go uwieźć, a wisienką na torcie była  schlana w trzy dupy Zuza! Może miała rację i Robert nie powinien wtrącać się w jej życie.. A może po prostu za dużo wypiła i sama nie wiedziała co plecie?? Można tak gdybać w  nieskończoność. Z pewnością Lewy nie jest osobą, która poddaje się po jednej porażce. On walczy do końca po swoje. Tym bardziej, że dużo już przeżył. Wie jak funkcjonuje ten świat. Obiecał sobie, że da radę i pomoże nie tylko sobie, ale też własnej matce i siostrze. Jest silnym człowiekiem. Wie czego chcę!

Na morelowym dywanie stoi piękny duży stół. Stół ze szkła. Szkła ciężkiego… Szkła którego  nie da się tak zwyczajnie rozkruszyć. Kremowego koloru ściany i stojące na parapetach zielone kwiaty rozświetlały pomieszczenie. Duży telewizor ustawiony na małej komodzie, przed wielką i wygodną, skórzaną kanapą. I sam Robert opierający się o ścianę. Trzymał w ręku szklankę, napełnioną do połowy przezroczystym napojem. Czyżby była to zwykła woda?? Znak oczyszczenia… A może to co zazwyczaj odstresowuje… Chyba jednak nie.. Pierwsza opcja jest jak najbardziej trafna. Nie zapominajmy o tym, że Robert jest młody. Ma dopiero 17 i zaczyna sportową karierę. Chce się pokazać z jak najlepszej strony. Musi przecież zdobyć zaufanie trenera, by wyjść w pierwszym składzie.


~~III~~


Już z samego ranka w domu młodego piłkarz zawrzało. Wizytę złożyli mu państwo Rybińscy, poszukujący swojej córki. Zmartwiony Robert, otwierając im drzwi wiedział, że nie skończy się to dla niego szczęśliwie.

- Dzień dobry. A co państwo tu robią ??
- Przyjechaliśmy po naszą Zuzę. ZUZKA JEDZIEMY! – matka szatynki spoglądała do środka i krzyczała
- Zaraz, zaraz. Do mnie po Zuzkę??- spytał zdziwiony zawodnik Legii
- No tak. Przecież sama nam mówiła, że będzie nocowała u ciebie.- Pani Izabella uśmiechnęła się do chłopaka, lecz szybko uśmiech zszedł jej z twarzy
- Jej u mnie nie ma i nie było.  Proszę poszukać pod tym adresem- poszedł po kartkę i długopis.. napisał na niej adres Płaskiego i  podał państwu Rybińskim- wydaje mi się, że w tym miejscu znajduje się państwa córka.
- Dlaczego pozwoliłeś jej zostać samej!- pan Władysław krzyczał na przestraszonego chłopaka
- Dlaczego!? Kazała mi przestać zachowywać się tak jak jej matka-spojrzał na panią Izę- więc przestałem i poszedłem do domu. Pytałem się jej czy wybiera się ze mną. Stwierdziła, że nie.. To co miałem zrobić? Zaciągnąć ją siłą???- zrobił wielkie oczy
- Ty gówniarzu ! Więcej razy się z moją córką nie zobaczysz!-  mocno wzburzony Władysław Rybiński złapał swą żonę za rękę i jak najszybciej chciał opuścić blok, w którym znajdowało się mieszkanie młodego Lewandowskiego
-  I BARDZO PROSZĘ!!- odkrzyknął i zamknął za sobą drzwi. Położył się wygodnie przed ekranem telewizora, ale ta błoga cisz nie trwałą zbyt długo. Jego telefon nie dawał za wygraną. Robert wstał z zajmowanego wcześniej miejsca i podszedł zobaczyć kto tak usilnie próbuje się do niego dodzwonić.
- Słucham!- odebrał wkurzony nie patrząc na ekran swojego telefonu
- Idziemy pobiegać? – po drugiej stronie usłyszał wesoły głos swojego kumpla
- Pewnie. Za 20 min u mnie pod blokiem.
- Dobra. – rozłączył się i poszedł się przebrać. Założył na siebie strój treningowy. Przygotowany czekał na Wojtka. Po upłynięciu 20 minut zszedł na dół. Tam czekał już na niego rozgrzany Szczęsny.

 

Przesuwamy się o krok do przodu
Jest źle a dalej iść to szaleństwo czy odwaga?

 



Oczywiście każdy z was zastanawia się nad, rozmyśla nad losem biednej i zagubionej Elenki. Dziewczyny, która została skarana przez los.. Przecież ona nie zasłużyła sobie na taką karę? Co ona takiego zrobiła, że wszyscy mają ją za nic? Do tego co się w życiu osiągnie człowiek dochodzi całe życie. Niektórzy dostają wszystko za darmo… Mają rodziców, którym się świetnie powodzi. Dziadków, którzy przepisują spadki, albo ciocie i wujków, którzy pomagają tak bezinteresownie. Są na tym świecie ludzie, którzy nie mają takich wygód, a nawet i przeciwnie… Powodzi im się beznadziejnie! Cały tydzień czekają na weekend, cały rok na wigilię, a całe życie na szczęście. Dlaczego na Wigilię?? Bo tylko wtedy czują, że nie są samotni. Spotykają się całą rodziną przy jednym stole.. A co robią przez cały rok? Potrafią minąć się ze sobą na ulicy i nie powiedzieć sobie te jednego głupiego , dzień dobry”.

Elena jest człowiekiem zagubionym. Ona na różne sposoby poszukuje swojego szczęścia. I w momencie gdy zostawiają ją wszyscy przyjaciele zdaje sobie sprawę z tego, ze ona tak naprawdę ich nie ma i nigdy nie miała. Smutna prawda… A jednak prawda! Chociaż w jej gronie jest jedna osoba, która zawsze była. Dla popularności, czy z prawdziwej sympatii?? Ta osobą jest, a może była Patrycja. Wieloletnia przyjaciółka Eleny, która nic o niej nie wiedziała. Nie miała pojęcia co dzieje się w jej życiu, a jedyną pomoc jaką mogła jej zaoferować to leki na kaca, lub praca domowa, której Elena nie zrobiła, bo poprzedniej nocy była na imprezie, albo nie miała na to głowy bo cały wieczór pisała z jakimś przystojniakiem. Tak wiele złego można o niej powiedzieć, ale pomiędzy tymi obelgami nie znajdujemy cienia prawdy! Tak, Elena jest chamską nastolatką, która zwraca uwagę tylko i wyłącznie na dobro swoje i tylko swoje. Tak, jest dziewczyną, która ma wszystko to czego sobie zapragnie. Aż wreszcie to co w życiu jest najistotniejsze. Tak, jest osobą, która nie ma przyjaciół, a jedyną osobą przed którą może się wyspowiadać jest ona sama! Takie są realia życia Eleny! Zrobiła wszystko by być ta naj w szkole i poza nią! By być efektem pożądania, ale nie zrobiła nic by mieć w kimś oparcie…

- Cześć Pati możesz…- zapłakana dziewczyna zadzwoniła do swojej przyjaciółki, ale po pierwszych trzech słowach usłyszała charakterystyczny dźwięk w słuchawce i rzuciła telefonem o podłogę.
Po jakiś 15 minutach bezczynnego gapienia się w sufit musiała podnieść się z miejsca i pójść otworzyć drzwi. Jej matka pojechała do pracy, a ona jak co niedzielę odreagowywała sobotni melanż. Złapała za klamkę i nie mogła uwierzyć w to co widzi.
- Co się stało? – u progu stała Patrycja z bombonierką w dłoni. Elena nic nie mówiąc wtuliła się w Malinowską i zaprosiła ją do środka. Patrycja rozglądała się po wnętrzu domu Bernackiej.. Bo może to i dziwne, ale była tutaj dopiero pierwszy raz. Adres znała, bo pod tym domem stała co sobotę, ale w środku znalazła się pierwszy raz
- Rozgość się i czuj się jak u siebie.- Pati nie mogła uwierzyć w tak drastyczną zmianę w zachowaniu El. Było to dość dziwne. Jej zachowanie wzbudzało nie małe podejrzenia u Malinowskiej. Jednak ta nie dała po sobie poznać zdziwienia i czekała na dalszy ciąg z niecierpliwością.
- El… Powiesz mi wreszcie co się stało?- bała się o to zapytać. Zawsze jak to robiła, Bernacka odpowiadała półsłówkami, albo całkiem ją olewała. Zdarzyło się również zdanie ,, Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy”. To w końcu od czego ona była? Po co się ma przyjaciółkę ?
- Powiem.- usiadła obok Pati przy blacie kuchennym. Podała jej jeden kubek, a drugi trzymała w dłoni. Popijając zimny i orzeźwiający koktajl z pomarańczy wlepiła swój wzrok w mixer.- Nie jest to wszystko jednak takie proste. Zaraz przyjdzie moja matka. Jak to się stanie..
- Co się stanie?- Pat przerwała jej
- Jak ona przyjdzie! To pójdziemy do mojego pokoju. Nie chcę się zdenerwować …
- Dobrze.- położyła dłoń na ramieniu Eleny. Ta aż wzdrygnęła. Jednak przyłożyła swoją dłoń do dłoni przyjaciółki i uśmiechnęła się do niej… Uśmiechnęła się tak nigdy tego nie robiła. Był to szczery, ciepły uśmiech..
- Zacznę od tego, że moi rodzice się rozwodzą, albo i już to zrobili. Szczerze mówią nie interesuje mnie to. I wiem co teraz sobie możesz o mnie pomyśleć. Że jestem nieczuła i mówię to bez żadnego przejęcia… Nie jest tak Patka… Jest fatalnie, ale już się z tym uporałam.
- Tak, wiem.. Przez narkotyki- dopowiedziała i spotkała się ze smutnym wzrokiem brunetki
- tak.. ale było i minęło. Jak to mówią.. W żalu robi się różne głupie rzeczy. Nie chcę do tego wracać. Nie chcę wracać też do rozwodu moich rodziców. Nie chcę o tym mówić, a tym bardziej myśleć. Chciałam żebyś była. Wiem jak strasznie traktowałam cię przez te wszystkie lata… Wiem, że czułaś się przez to fatalnie. Nie zasługiwałaś na to. I przykro mi, że to przeze mnie musiałaś cierpieć. Dopiero teraz gdy opuścili mnie wszyscy moi znajomi zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam nikogo. Wszyscy odwrócili się ode mnie w potrzebie, a ty jesteś. Jesteś tu teraz ze mną… Przez to co ci zrobiłam nie powinnaś mnie teraz słuchać, a jednak jesteś. Patrycja ja wiem, że nigdy ci tego nie mówiłam, ale teraz to wiem! Wiem, że jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. Obiecuję ci, że jak ze mną zostaniesz to ja się zmienię. Zmienię się i będę lepszym człowiekiem. Nie sięgnę więcej po narkotyki, papierosy, ograniczę imprezy..
- SKOŃCZ! Tylko nie ograniczaj imprez – razem zaczęły się śmiać w niebogłosy. Niemalże zwijały się ze śmiechu na podłodze, gdy do kuchni weszła matka Eleny.
- Dzień dobry- podniosły się z podłogi. Patka zachowując normy dobrego zachowania przedstawiła się rodzicielce swojej kumpeli.
- Przyprowadziłaś koleżankę- Pani Kasia uśmiechnęła się w ich kierunku
- yyy Tak! – Elena złapała Patkę za rękę i pobiegła z nią po schodach na pierwsze piętro, na którym znajdował się jej wielki, różowy pokój.
Duże białe łóżko stojące przy jednej z czterech ścian. Obok dwie małe szafki nocne, na których stały lampki w kształcie ust. Naprzeciwko łóżka drewniana toaletka. Duże lustro i pełno kosmetyków. Oczywiście biurko, różowy dywan na środku pokoju i wielki, przestronny balkon oraz mała łazienka.
- Jej. Ale wypas! – zachwycona Patrycja rzuciła się na idealnie pościelone łóżko, co przyprawiło Elenę o złości, ale postanowiła zachować to dla siebie.
- Przestań… Wolałabym mieć normalną rodzinę i nie mieć tego- wzruszyła  ramionami i wyszła na balkon
- Żartujesz? Masz wspaniałe życie.
- Wspaniałe mówisz? Nie mam znajomych, rodziny… straciłam niemalże wszystko na co kiedyś tak długo pracowałam. Wiesz jak ciężko jest mi się teraz z tego pozbierać. Nie mam nawet tego, co powinno być dla mnie drobnostką. Nie mam chłopaka Patka! Ty jesteś od roku  z Adrianem i świetnie się wam powodzi. Widać, że macie się ku sobie, a ja?? Każdy mi mówi ,, Przecież ty możesz mieć każdego”.. Tsa… Jasne. Tylko szkoda, że ten ,każdy’ leci tylko i wyłącznie na moje cycki, czy też dupę! Przesrane !- weszła do pokoju i zrobiła to co Patrycja na samym wstępie.
- Wcale nie jest tak jak opisałaś. Nie jestem już z Adrianem. Kicia ja się z nim rozstałam pół roku temu- zaczęła się śmiać
- Oj przepraszam- podniosła się i spojrzała na roześmianą dziewczynę
- Nie ma za co.. Jesteśmy teraz przyjaciółmi, ale nie. Nie mamy się ku sobie. Ahhahahahaha



~~III~~


Bo tak to już czasami bywa. W życiu nic nie jest idealne. Pozory mylą. My jesteśmy tylko kukiełkami, które zostają przesuwane po macie jak pionki z tradycyjnej gry. Jeden pechowy rzut kostką i wszystko się wali jak domek z kart. Zaskakujące fakty są tylko z pozoru zaskakujące. Tak naprawdę my wiedzieliśmy, że to się wydarzy, nie wiedzieliśmy tylko kiedy i z jakiego powodu. Paradoks powiedziecie? Tak jest! Życie to takie masło maślane, które jemy na  śniadanie! Życie jest pięknem samym w sobie! Jeden dzień bez śmiechu to dzień stracony, jeden dzień bez łzy się nie liczy. Bo czasami jesteśmy tak rozbawieni, że nawet bez łez się nie obejdzie.  Jak jest w świecie moich bohaterów?? Chciałbym byście ich same przeanalizowały… Zrobiły z tego taką ogólną refleksję, która doprowadzi was do tego jednego, jedynego złotego środka. Kim jest Elena, Patrycja, Wojtek, Robert, aż w końcu Zuza?? Co ich łączy, a co dzieli? Jednak pamiętajcie o tym, że miłość ma różne postacie i nie zawsze przejawiana jest tak, jakbyśmy tego chcieli.


____________________________________________________________________________________________________

O jejciu.. Sama nie wierzę w to co napisałam na końcu :P Hahhaahhah.. Oj te moje ,życiowe ‘ refleksje xD
No więc tak. Tak jak obiecałam rozdziały miały być dłuższe, więc będą J Mam nadzieję, że nie zawiodłam was nim aż tak bardzo ;/ No cóż… Jeżeli tak, to postaram się to nadrobić w drugim odcinku. Ten rozdział miał się pojawić dopiero na święta, ale mam dzisiaj wyjątkowo dobry humor i postanowiłam was nim uraczyć już teraz ! :**
Także komentujcie, hejtujcie, róbcie co chcecie :D Ale podnieście mi poziom komentarzy :P Hehhehe.. Wiem, że teraz jest szkoła i takie tam :D Ale mam nadzieję, że zrobicie to dla mnie, bo ja dla was napisałam  takiii dłuuuuuuuugi rozdział :D Taki długi, że aż nudny :P
Nową bohaterkę możecie już oglądać w zakładce bohaterów :)) 
PS: z góry przepraszam was za wszystkie błędy, ale jestem już zmęczona, na czytanie takiej ilości tekstu. Jest go dwa razy więcej niż zwykle :P 
Pozdrawiam i całuję Maja :****